Po zakończeniu błyskotliwej kariery piłkarskiej Marek Saganowski podjął się trenowania młodych adeptów. Najpierw pracował w drużynie młodzieżowej Legii Warszawa, a następnie został asystentem Aleksandara Vukovicia w pierwszym zespole. Po opuszczeniu Warszawy objął Motor Lublin i przeniósł się na wschód Polski. To właśnie tam 45-latek miał wplątać się w romans z ówczesną prezeską klubu, a tak przynajmniej twierdzi żona sportowca, z którą związany jest od ponad 30 lat.
Kamila Saganowska zamieściła w mediach społecznościowych obszerny wpis, w którym uderzyła w swojego wciąż aktualnego małżonka. Kobieta zarzuciła ojcu dwóch swoich synów zdradę i umyślne doprowadzenie do rozpadu ich wieloletniego małżeństwa. Przypuściła też atak na rzekomą kochankę Marka, grożąc jej sądem. Co lepsze, Saganowska oświadczyła też, wciąż pozostaje u boku męża i mimo domniemanej niewierności nie ma zamiaru się rozwodzić, bowiem "wybacza mu wszystko i kocha go bezwarunkowo".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marek Saganowski wydał oświadczenie. Piłkarz rozwiał wszelkie wątpliwości
Na słowa swojej żony momentalnie zareagował sam zainteresowany. Były piłkarz i trener przedstawił sytuację nieco inaczej niż jego dotychczasowa partnerka. W "Przeglądzie Sportowym Onet" możemy przeczytać jego oświadczenie, w którym 45-latek poinformował, że zamierza wnieść pozew o rozwód z orzeczeniem o winie jego żony.
W związku z informacjami, które pojawiły się w prasie w dniu dzisiejszym dotyczącymi mojego życia rodzinnego informuję, że moja pełnomocniczka adwokat Anna Stykowska-Sikora z kancelarii prawnej LSW 'Bieńkowski, Laskowski, Leśnodorski, Melzacki i Wspólnicy' sp.k. przygotowała pozew o rozwód, z orzeczeniem o winie mojej żony - poinformował.
Sportowiec twierdzi, że jego małżeństwo zmagało się z poważnym kryzysem od dłuższego czasu, za co winę, w mniemaniu Saganowskiego, ponosić ma matka jego dzieci. Marek twierdzi też, że wbrew temu, co uważa Kamila, za rozpad jego trwającego trzy dekady związku nie odpowiadają osoby trzecie.
Nigdy nie chciałem publicznie roztrząsać mojego życia osobistego jednak w związku z treściami opublikowanymi przez moją wkrótce byłą żonę, chciałbym zaznaczyć, że przedstawiona przez nią wersja wydarzeń jest nieprecyzyjna, a rozpad naszego małżeństwa rozpoczął się już kilka lat temu, nie z mojej winy. W związku z powyższym obarczanie osób trzecich winą za rozpad naszego małżeństwa jest nieuczciwe, krzywdzące i niezgodne z prawdą. Oświadczam, że ze względu na dobro moich dzieci jest to moje jedyne i ostatnie oświadczenie w tej sprawie - podsumował trener.