Drugi dzień sopockiego festiwalu umilił widzom i zgromadzonej w Operze Leśnej publiczności między innymi występ Margaret. Małgorzata Jamroży, bo tak naprawdę nazywa się artystka, zaśpiewała swoje hity: "Cool me down", "Niespokojne morze" oraz "Heartbeat" i... nie rzuciła publiczności na kolana.
Mimo że Margaret wielokrotnie była chwalona za swój wokal, to tym razem coś ewidentnie poszło nie tak, bo w internecie aż zawrzało. Pojawiające się w sieci komentarze jasno wskazywały na to, że sopocki występ delikatnie mówiąc - nie był zbyt udany. Internauci pisali, że występ Jamroży był "masakrą" i komentowali, że "fałszowała, aż bolały uszy".
Tuż po występie Margaret postanowiła przemówić do swoich fanów na Instagramie, nie nawiązała co prawda do wpadki, ale podziękowała obserwatorom za wsparcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Muszę przyznać, że dzisiaj był trudny dzień, bardzo stresujący. Tym bardziej się jaram, że mam tak świetny team, tak wspierający się i mam tak wspaniałą publiczność. Pisaliście do mnie, serio czuję ten przepływ energii. Dziękuję wam, idę się za was napić albo coś tam... - mówiła w relacji na Instastory.
Swoje pląsy na scenie Jamroży skomentowała również w rozmowie z Pudelkiem. Na pytanie Michała Dziedzica, czy miała problemy z odsłuchem, odpowiedziała, że... jej się bardzo podobało.
Nie czytałam komentarzy. Mi się bardzo podobało, było superenergetycznie, ta Opera Leśna też ma swój klimat - odparła.
Margaret przyznała jednak, że w występach na żywo dużo może się zdarzyć.
Dużo się takich wpadek trafia, tym bardziej tam, gdzie jest dużo artystów, szybkich przepinek. Błędy techniczne się wydarzają - przyznała w rozmowie z Pudelkiem.
Piosenkarka odniosła się również do wczorajszego wywiadu w "Dzień Dobry TVN", w którym to wprawiła w osłupienie Filipa Chajzera, opowiadając o "c*puniach". Okazało się, że rozmowa bardzo podobała się Jamroży...
Zobaczcie całą rozmowę z Margaret.