Margaret zimą ubiegłego roku zamieściła w sieci niepokojący post, z którego wprost wynikało, że artystka robi przerwę w karierze. Małgorzata Jamroży napisała między innymi, że ostatnie miesiące okazały się "kosztowne dla jej zdrowia". Postanowiła więc wycofać się ze sceny, by poukładać na spokojnie całe życie. Ogromnym wsparciem był dla niej wtedy KaCeZet, jeszcze narzeczony, a od końca stycznia tego roku - także mąż.
Przerwa od życia w błysku fleszy była zbawienna i Margaret powoli wraca na scenę. 23 października, zatem w piątek, premierę ma mieć jej najnowszy singiel. Artystka promuje go na Instagramie, chociaż jej działania trudno zaliczyć do wypracowanych kampanii za grube miliony. Margaret opowiada po prostu, co u niej teraz słychać i o czym będzie piosenka pod tytułem Xanax. Margaret mówi wprost: to utwór o depresji i o tym, jak wiele udawała, siedząc w fotelu The Voice.
Piosenka Xanax opisuje jesień 2019, ogromy dysonans między tym, jak to wszystko wyglądało albo jakie stwarzało pozory... Ja wtedy uczestniczyłam w programie telewizyjnym, w którym totalnie przypudrowana, ubrana, w szpileczkach, a w sercu było po prostu najgorzej... - mówi Margaret.
Kiedyś też miałam depresję i myślałam sobie, obiecałam sobie, że z tą depresją to ja skończyłam i już. Depresja to twarda s*ka jest. Kiedy się ma depresję, to nie bardzo chce się o niej mówić, a ja wtedy byłam pod totalnym ostrzałem ludzi. Stało się to tak totalnie publiczne, co było jeszcze cięższe w procesie wychodzenia z różnych stanów...
Na nagraniu zapowiadającym singiel widać ujęcia z mieszkania Margaret, w pewnym momencie dostrzec też można, jak wokalistka pali skręta. Już wcześniej przyznawała, że "substancje psychoaktywne" pomagają jej w niektórych sytuacjach.
Jesteście ciekawi, co jeszcze do przekazania ma nam Margaret?