W 2017 roku zakończyło się trwające 22 lata małżeństwo Marianny Dufek i Kamila Durczoka. Po rozwodzie Marianna konsekwentnie unikała medialnego zainteresowania, stroniąc od udzielania jakichkolwiek wywiadów. Dopiero teraz na jaw wyszły nieznane wcześniej fakty. Pod ostatnio opublikowanym postem na Facebooku Dufek przyznała, że przez pięć lat od rozwodu obowiązywała ją klauzula milczenia, która była jednym z warunków zawartej umowy.
W końcu po latach była żona Durczoka zdecydowała się udzielić szczerego wywiadu Mateuszowi Szymkowiakowi, który ukazał się na łamach "Fashion Magazine". W rozmowie z dziennikarzem Marianna opowiedziała o niebotycznych zarobkach męża, jego skłonności do uzależnień i autodestrukcji. Kobieta dała jasno do zrozumienia, że związek z szefem "Faktów" był dla niej wyjątkowo wyniszczający.
W rozmowie pojawił się wątek syna Durczoka. Okazuje się, że Kamil junior, który trzyma się z dala od świata show biznesu, również zapłacił wysoką cenę za błędy niestroniącego od afer i alkoholu ojca.
Przez te wszystkie afery zawalił na studiach rok. I wtedy jego ojciec w przypływie zrywu wychowawczego uznał, że dobrze będzie, jeśli Młody pójdzie do pracy. Przez rok pracował u niego w portalu Silesion. Myślę, że to było trudne doświadczenie - przyznała Dufek.
Syn Durczoka zmienił nawet nazwisko, żeby nie być kojarzony z ojcem.
Ma teraz dwuczłonowe nazwisko. Ostateczna decyzja zapadła po słynnym rajdzie na A1. Ma to samo imię co ojciec... Nie zdawałam sobie sprawy, jaki robię błąd, zgadzając się w 1996 roku, żeby miał na imię Kamil. Że pozbawiam go możliwości życia na własne konto. Że w przyszłości "Kamil Durczok" będzie tyle znaczyło, będzie tak znane w różnych kontekstach - wyznała gorzko Marianna.
Co ciekawe, syn Marianny na facebookowym profilu figuruje jedynie pod nazwiskiem Dufek.