Marianna Schreiber wciąż nie schodzi z afisza, a wszystko za sprawą kolejnych perturbacji w jej życiu osobistym. Wieść o rozwodzie, która spadła na celebrytkę w marcu niczym grom z jasnego nieba, wstrząsnęła nią do reszty. Zamiast jednak zrobić sobie należytą przerwę od internetu, porzucona freak fighterka nie pozwala o sobie zapomnieć choćby na moment, dosłownie zalewając swój profil kolejnymi wynurzeniami.
Choć małżeństwo z politykiem PiS zdążyło już przejść do historii, co ponoć mocno dobiło się na jej psychice, Marianna ani myśli znikać z przestrzeni publicznej. Spragniona uwagi atencjuszka nie ustaje w próbach wzbudzenia sensacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Schreiber niewiele sobie robi z krytyki padającej pod jej adresem i dalej z uporem maniaka kupczy prywatnością w sieci. W niedzielę pogrążonej w nostalgicznym nastroju 32-latce zebrało się na wielkie podsumowanie zabiegów "upiększających", którym poddała się przez ostatnie trzy lata. Dla podkręcenia efektu celebrytka zestawiła ze sobą kadr z castingu do "Top Model" ze współczesnym selfie. Trzeba przyznać, że różnica jest kolosalna.
Te zdjęcia dzieli 2,5 roku - zaczęła swój wywód Marianna. Chcieliście abym Wam opowiedziała o swojej przemianie. Na zdjęciu po lewej stronie: byłam osobą, która korzystała wiele lat z solarium. Miałam strasznie suchą skórę, opadające powieki, zmarszczki (kurze łapki, zmarszczki królicze, pogłębione bruzdy nosowo - wargowe - te wgłębienia między polikiem a nosem). Szczękę wysuniętą do przodu. Przez co wada wymowy i zgryzu. Przebarwienia i wreszcie nos, który nie tylko estetycznie mi przeszkadzał, ale krzywa przegroda i wieczne problemy z zatokami. Nie wspomnę o zerowym poczuciu własnej wartości, ale to już na innego posta, teraz zajmijmy się powierzchownością - wyglądem.
Kontynuując swoją "spowiedź" ukochana Przemysława Czarneckiego przyznała się do kilku poprawek, które pomogły jej uzyskać wymarzony wygląd.
Nos po dwóch operacjach (naprawiona przegroda nosowa, skrócony czubek, przypiłowane kości), zlikwidowane fałdy nosowo wargowe (dlatego twarz wydaje się być wygładzona i bardziej uwydatnione policzki - jest mniej pociągła), wypełnione zmarszczki na czole, przy oczach i na nosie - wymienia Schreiber. Stosowałam 4 zabiegu uelastyczniania skóry ze względu na to, że była wysuszona od solarium (terapia osoczem). Nota bene do dziś przez solarium mam problemy zdrowotne i już do końca życia nie będę mogła się opalać. Dziś nawet w zimę stosuję fluid z filtrem 60.
Operowałam także powieki dzięki czemu mam bardziej "otwarte oko" i podniesione brwi - ciągnęła. Założyłam aparat na zęby (nakładkowe leczenie 2 lata) górne i dolne. Dzięki czemu szczęka się ustabilizowała, zęby nie są wysunięte do przodu i są równe. Wybielałam zęby jakąś pastą, bo naświetlanie cholernie mnie bolało. Ale zęby od początku do końca są moje.
Żona (niebawem już była) Łukasza Schreibera poruszyła też temat domniemanych operacji, o które podejrzewali ją niektórzy internauci. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie sprawiła sobie silikonowych piersi. Celebrytka nie wyklucza jednak takiej ewentualności w dalekiej przyszłości.
To wszystko co wykonałam na swojej twarzy, ale z racji tego, iż jest wiele zapytań o piersi - mam swoje - zapewniła. Uprawiając sport nie mogę sobie pozwolić na sztuczne i być może kiedyś podejmę się tej operacji, nie wykluczam. Na pewno nie dziś i nie jutro i nie za rok.
Aha, zabiegi na szyję miałam dwa razy - dodała. Choć strasznie bolesne i pozostawia ślady na okres 7 dni - opłaca się. Wszystko inne, czego nie wymieniłam, a co przyjdzie Wam napisać w komentarzu - nie było przeze mnie wykonane. Jestem transparentna i nie mam problemu do przyznania się odnośnie zabiegów czy operacji. Podsumowując operację przeszłam nosa i powiek. #glowup
Jak oceniacie metamorfozę Marianny? Zmiana na plus?