Wydawało się, że nic nas już w tym roku nie zaskoczy. Rzutem na taśmę na czołówki mediów ponownie wdarła się Marianna Schreiber, która tym razem chwyciła za gaśnicę i potraktowała nią aktywistów w ich warszawskiej siedzibie. Jak widać po "Top Model" można być już nie tylko influencerem czy modelem, ale też domorosłym strażakiem-aktywistą.
Marianna Schreiber "tłumaczy się" z ataku na aktywistów: "Jestem dumna"
Po niesławnej akcji Grzegorza Brauna sieć zalała fala komentarzy i nie inaczej jest i teraz. Dziś "sprawiedliwość", jakkolwiek rozumianą, wymierza się najwyraźniej właśnie gaśnicą. Takie czasy. Marianna nie lubi jednak niedomówień, więc udała się do sekcji komentarzy na Instagramie i tam weszła w dyskusję z Bartem Staszewskim. Jak twierdzi, "jest z siebie dumna".
Odpowie pani za to zachowanie przed prokuratorem. Zapewniam - napisał Staszewski.
Ekoterroryści każdego dnia przyprawiają o łzy setki mieszkańców stolicy. Ich szyderstwo, uśmiechy - zostały przeze mnie odpowiednio skomentowane - odpowiedziała. Nikt, kto łamie prawo, terroryzuje całe miasto, nie powinien być bezkarny. Skoro instytucje państwa zawiodły, to postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Nie wstydzę się tego. Jestem z siebie dumna. Z Bogiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czwartek późnym wieczorem Schreiber śmieszkowała jeszcze na Twitterze, że "planeta płonie, więc chciała ją ugasić". Nie ma natomiast takiej gaśnicy, która zgasiłaby temperament Marianny, więc na tym nie poprzestała. Tym razem wydała oświadczenie, w którym próbuje argumentować własne postępowanie.
Postanowiłam ostudzić gorące głowy eko-terrorystów. A tak zupełnie poważnie to mam świadomość, że moje zachowanie było kontrowersyjne i może być odebrane w różny sposób. Na pewno odpalanie gaśnicy w czyimś biurze nie jest czymś, co chciałabym robić na co dzień. Natomiast z mojej strony był to akt desperacji, bezsilności, po prostu protestu. PROTESTU przeciwko grupce terroryzującej większość! - grzmiała. Pisałam o tym nieraz, ale słowa do tych ludzi nie trafiają. Tylko tak naprawdę ten problem powinna już dawno rozwiązać policja, a nie 30-letnia kobieta.
Jeśli nadal nie jesteście przekonani, to Marianna pisze, że "ma tego dość", co akurat brzmi dość znajomo. Dalej napisała tak:
Nasi bliscy są każdego dnia narażani na niebezpieczeństwa związane z zakorkowaniem połowy miasta. Karetki, które nie mogą dojechać do szpitali, udzielić pierwszej pomocy, ktoś zasłabnie w aucie, ktoś musi pilnie zawieźć dziecko do lekarza. Powiecie, że mogą jechać, jak powiedzą, o co chodzi? Ludzie... Chyba nigdy nie staliście w takim korku spowodowanym siedzeniem na środku ulicy z pełną premedytacją i zamierzonym celem - ogłaszanym dniami wcześniej w mediach (co przecież widzą służby i rząd). Mamy dość tego, że wszyscy wokół są bezsilni, a my sami nie możemy nic zrobić. Boimy się policji, instytucji - konsekwencji. Ale dlaczego to oni nigdy się nie boją? Dlaczego to do nas - obywateli terroryzowanych przez nich - nigdy nie napisze policja, prokuratura i nie zapyta: jak się Pani/Pan czuje z tym, że dziś Pani/Pana matka dojechała o 20 minut za późno do szpitala? Czy w Sądzie ktoś nas o to zapyta, gdy już będzie za późno? Czy to zwróci ludzkie cierpienia i życia? Powiedzcie: co mamy zrobić, żeby było inaczej? Żeby nas to nie dotykało? Czym jesteśmy winni takiego traktowania? Te wszystkie polityczki, aktywistki z Bożej łaski - czy one zapytają, jak się czujemy, stojąc godzinami na Wisłostradzie? Kim są żeby oceniać nas, nasze uczucia, nasze emocje? Prawda jest jedna: wszystkie te Majki, Marie - Anny i inne - są współwinne wszystkiemu, co wyrządzi nam, obywatelom Ostatnie Pokolenie. Powinny się dokładać do strat, jakie poniosła warszawska syrenka i inne zabytki. Do złamanej psychiki wielu ludzi, którzy płaczą za kierownicą z bezsilności. Karma kiedyś Was dopadnie za popieranie bandytyzmu.
Warto napomknąć, że do zajścia doszło w Centrum Aktywizmu Klimatycznego "Gniazdo" i wedle słów Franciszka Niemczewskiego z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego dla Gazety.pl to nie Ostatnie Pokolenie odczuło gniew (i gaśnicę) Marianny. Choć krytykowani przez Schreiber aktywiści okazjonalnie korzystają z lokalu na Kruczej, to nie są jego najemcą i nie należą do CAK.
Chwilę przed tym wydarzeniem do "Gniazda" próbowała wejść Marianna Schreiber, która w absolutnie bezprecedensowy, bezpardonowy sposób zaatakowała znajdujące się w środku osoby. Dodajmy, że były to osoby niezwiązane z Ostatnim Pokoleniem - cytuje jego słowa serwis. "Gniazdo" współtworzą MSK, Rodzice dla Klimatu i Fundacja Aktywizmu Klimatycznego. Przestrzeń jest również udostępniana wielu organizacjom oraz grupom formalnym i nieformalnym. Są tam w tej chwili wyłącznie młode osoby z MSK, które pokojowo chciały wziąć udział w wydarzeniu. W tej chwili czują się absolutnie zagrożone tą sytuacją. Oczywiście odbieramy to nie jako atak na Ostatnie Pokolenie, tylko na osoby, które po prostu znajdowały się w "Gnieździe".
A Was przekonuje "gaśnicowy aktywizm" Marianny?