Za nami zdecydowanie jeden z najgorętszych politycznie poranków ostatnich miesięcy. Pomimo licznych sondaży, według których głosy na głównych przeciwników w walce o Biały Dom miały rozłożyć się mniej więcej po połowie, Donald Trump uzyskał znaczną przewagę nad Kamalą Harris. Wiele postaci polskiego show-biznesu postanowiło wejść w skórę publicystów i politologów, w zdecydowanej większości utyskując na wybór nowego-starego prezydenta. Nie brakuje też głosów z drugiej strony wyrażających nieukrywaną radość z takiego obrotu spraw.
Do chóru entuzjastów przedstawiciela Partii Republikańskiej dołączyła Marianna Schreiber. Znana ze swoich konserwatywnych poglądów celebrytka wyraźnie zasugerowała, że gdyby była obywatelką Stanów Zjednoczonych, również oddałaby na niego głos. Swoje poparcie deklarowała na każdym kroku w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marianna Schreiber wsparła Trumpa, uderzając przy okazji w swojego męża
Zawodniczka federacji Clout MMA postanowiła "pomóc" na odległość amerykańskiemu przywódcy. Jeszcze przed wybiciem północy zaprezentowała na InstaStory "zwycięski taniec" w rytm przeboju "Y.M.C.A." grupy Village People. Krótko wyjaśniła wówczas, że w jej opinii Donald Trump jest "gwarantem światowego bezpieczeństwa".
Na prośbę jednego ze swoich obserwujących Marianna Schreiber rozwinęła tę myśl, odpowiadając szczegółowo na pytanie, dlaczego zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach wywołało u niej taką falę radości.
Jestem za Trumpem nie dlatego, że się z nim utożsamiam, ale dlatego, że nie boi się mówić głośno o wartościach, które są mi bliskie, tj. wiara, rodzina, przywiązanie do ojczyzny. Swój wyraz poparcia dla Trumpa dawałam wielokrotnie w swoich social mediach - wyjaśniła.
Była uczestniczka "Top Model" jednocześnie wbiła szpilkę przedstawicielom opozycji. Wytykając niewłaściwą w jej opinii postawę polityków poprzedniej partii rządzącej, prawdopodobnie miała również na myśli swojego wciąż obecnego męża, Łukasza Schreibera.
Tym większe poczułam dzisiaj zażenowanie, gdy widziałam posłów PiS-u wiwatujących i krzyczących "Donald Trump! Donald Trump!". Tak, ja też się cieszę, że wygrał Trump, ale! Nie demonstruję tego na sali posiedzeń Sejmu. Przecież to jest najlepszy możliwy objaw mikromanii. Pomijam przy tym fakt, że traktowanie Donalda Trumpa niczym zbawcy polskiej prawicy jest śmieszne. Jeżeli samemu nie potrafisz zrobić jakiejś rzeczy, to nikt za ciebie tego nie zrobi - nawet bogaty wujek z Ameryki. Nie tak miało wyglądać wstawanie z kolan - wytknęła w dalszej części swej obszernej odpowiedzi.
Podzielacie jej stanowisko?