W sobotę w całej Polsce odbyły się marsze ku pamięci Izy z Pszczyny, która zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Kobieta została przyjęta na oddział z powodu odpłynięcia płynu owodniowego, ale lekarze czekali aż płód, u którego wcześniej zdiagnozowano wady wrodzone, obumrze. Po 24 godzinach zmarła też 30-latka.
"Ani jednej więcej" to hasło przewodnie marszu. Przez Warszawę przeszły setki tysięcy osób, a wśród nich pojawiły się także celebrytki. Gwiazdy publikowały relacje w mediach społecznościowych, swoim zwyczajem udostępniając dziesiątki selfie.
Zobacz także: Prawo aborcyjne do doprecyzowania? Ginekolog: Przepisy są niejasne
To nie spodobało się jednak Mariannie Schreiber, która również uczestniczyła w marszu i publikowała nagrania z protestu. Jedyna różnica była taka, że na filmikach - o dziwo - nie pokazywała siebie. W dzień protestów opublikowała jednak swoje czarno-białe zdjęcie z liściem, a pod nim podpis: "Ani jednej więcej". Według niektórych fanów to czysta hipokryzja, bo naprawdę nie ma chyba rzeczy, której Marianna nie zrobiłaby dla popularności...
Niedoszła "top model" postanowiła skomentować zachowanie koleżanek-celebrytek. Marianna Schreiber nie miała dla nich litości: uważa bowiem, że takie marsze nie są odpowiednią okazją do selfie.
Wielokrotnie mówiono mi, że "idę na fejm", czego nie potrafię zrozumieć, bo chcąc iść na fejm, zrobiłabym dzisiaj sobie setki selfie na Marszu oraz nagrała rozmowy itd - zaczęła.
Jesteśmy smutni, jesteśmy rozgoryczeni. Wszyscy żyjemy tragedią i jesteśmy zdenerwowani. Czy w takim miejscu najważniejsze jest selfie? A może to taka moda, że zawsze i wszędzie? Bo jak się czuje w sercu, żeby pójść, to się po prostu idzie... - dodała.
Zaskoczyła Was swoją refleksją?
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!