Marcin Gortat kilka dni temu niespodziewanie "wyoutował" się jako pogromca influencerek, które zarabiają na sponsorowanych postach na Instagramie. Były koszykarz stwierdził wprost, że "gardzi" kobietami, które zaczynają dzień od przeglądania swoich profili, a "Pan Bóg stworzył Instagram dla mężczyzn, żeby weryfikowali, kim są kobiety". W sieci momentalnie się zagotowało.
Za dziwny napływ szczerości ze strony Marcina Gortata spadła na niego ogromna krytyka, a część internautów nie ukrywa, że mocno zawiodła ich jego postawa. W ostrych słowach jego postawę skrytykowała m.in. Tamara Gonzalez Perea, która do przestrzeni medialnej trafiła za sprawą kariery szafiarki. Teraz okazuje się, że do chóru oburzonych dołączyła też... Marianna Schreiber, żona ministra z PiS-u i ekskandydatka na "Top Model".
Zobacz też: Marianna Schreiber reaguje na pytanie o rozwód: "Czekam, aż mąż wykaże się STUPROCENTOWĄ MIŁOŚCIĄ"
Aspirująca celebrytka, która obecnie sumiennie wykorzystuje dane jej przez telewizję pięć minut, postanowiła skomentować niedawny wywiad Gortata, o czym informuje "Fakt". Na łamach tabloidu dowiadujemy się, że Schreiber jest bardzo przykro, że Marcin tak pogardliwie odnosi się do kobiet, które robią internetową karierę i na tym zarabiają. Co ciekawe, choć zapewnia, że sama nie czerpie zarobku z Instagrama, to uważa, że to także... atak na nią.
Bardzo przykro się słucha takich wypowiedzi, szczególnie kiedy to mężczyzna wypowiada się na temat kobiet. Myślę, że te słowa nie tylko uderzają w wiele kobiet, które już pracują poprzez social media, ale uderzają we mnie. Ja poprzez swoje social media nie zarabiam na obecną chwilę, tylko staram się dzięki nim dotrzeć do ludzi, do społeczności, do ludzi, którzy mnie wspierają i ludzi, którzy pomagają mi tworzyć coś dobrego dla innych - tłumaczy się.
Schreiber uważa też, że Marcin, w myśl złotej zasady "nie znasz, nie oceniaj", nie powinien prawić nikomu morałów, a jego postrzeganie świata jest mimo wszystko dość płytkie.
Każda forma przedstawiania siebie ma swoje plusy i minusy. Problem jest w tym, że ludzie są bardzo uprzedzeni i nie chcą poznać tych osób. Przykre jest dla mnie to, że ludzie, tak jak pan Marcin powiedział, że wystarczy, że wejdzie na Instagram i widzi, kim jest dana osoba po zdjęciach i po postach. I tutaj nasuwa się pytanie, czy my faktycznie jesteśmy w stanie ocenić człowieka po tym, jakie ma zdjęcia i co pisze w swoich postach? Bo często jest tak właśnie, że oceniamy kogoś, zupełnie go nie znając, nie chcąc go poznać - kontynuowała.
Przy okazji Marianna postanowiła zapewnić czytelników, że instagramowa kariera nie oznacza też, że nie zna prawdziwego życia. Wręcz przeciwnie - twierdzi, że ciężko pracowała na to, co ma, a social media mogą ułatwić sprawę, więc nie widzi przeszkód.
Jako dziecko ciężko pracowałam, stałam na mrozie, żeby zarobić na buty i sprzątałam i też dzięki temu zarabiałam na ubrania i uważam, że każdy sposób zarobienia pieniędzy, to nie jest sposób haniebny. Jeżeli social media pozwalają nam się utrzymać i zarobić na życie w sposób godny, który nie krzywdzi drugiego człowieka i nie uderza w niego, to dlaczego nie? (...) Moja koleżanka przez miesiąc na Instagramie zarabia więcej, niż ja zarabiałam w szkole przez pół roku - mówi.
Myślicie, że Marianna zainspiruje Marcina do przemyślenia swoich słów?
Chcecie wiedzieć, dlaczego jesteśmy jednocześnie najlepszym i najgorszym portalem plotkarskim w Polsce oraz gdzie podziały się Grycanki? Posłuchajcie najnowszego odcinka Pudelek Podcast!