Marianna Schreiber wielokrotnie udowodniła, że karmi się medialnym szumem wokół siebie i wręcz ubóstwia być na językach. Teraz o celebrytce jest głośniej niż kiedykolwiek wcześniej, jednak bynajmniej nie z takich powodów, jakich by sobie zapewne życzyła. Uczestniczka "Top Model" wyczytała w wywiadzie udzielonym przez jej męża dla portalu MetropoliaBydgoska.pl, że ich związek przeszedł właśnie do historii.
Po zamieszczeniu płaczliwego nagrania na Instagramie zdruzgotana celebrytka obwieściła w wywiadzie dla WP Kobieta, że nie ma zamiaru wdawać się w szczegóły dotyczące życia prywatnego ze względu na dobro córki. Schreiber nie wytrwała jednak zbyt długo w tym postanowieniu i jeszcze tego samego dnia zamieściła na swoim profilu wpis, w którym uderzyła w (niebawem już byłego?) męża.
Marianna Schreiber uderza w męża: "Można zrobić wiele, żeby wygrać wybory, ale PRZEGRAĆ SWOJE ŻYCIE"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marianna Schreiber wystosowała apel do męża
Z nadejściem kolejnego dnia emocje Schreiber tylko przybrały na sile, o czym świadczyć może kolejny popełniony przez nią wpis. 31-latka zwróciła się do ojca swojej córki z prośbą, by nie dolewał oliwy do ognia i powstrzymał się od publicznych osądów pod jej adresem (choć od wywiadu dla bydgoskiego serwisu polityk, w przeciwieństwie do niej, nie odniósł się jeszcze do sprawy ani razu). Marianna przyznała też ze smutkiem, że bardzo źle znosi całą sytuację i nie chce, by odbiła się ona na samopoczuciu 7-letniej córki.
Proszę z całego serca mojego męża oraz media o to, by nie eskalowali i sztucznie nie nakręcali naszych rodzinnych spraw - napisała na portalu X. Proszę o to jako matka naszego małego dziecka. Żadne dziecko i żadna kobieta nie zasługuje na takie cierpienie. Jest trudno, chyba nikt z nas nie chce, żeby było jeszcze trudniej. Tym niemniej także życzę powodzenia. Nie przekraczajmy Rubikonu.
Na tym porzucona żona kandydata na urząd prezydenta Bydgoszczy nie skończyła wylewania swoich żali. Założyciela partii "Mam dość" zamieściła na Instagramie fotografię sprzed tygodnia, na której wyleguje się ona w wannie wypełnionej zgniecionymi w kulki gazetami, pochodzącą z planu klipu Tedego powstałego na potrzeby gali Clout MMA. Marianna przyznała, że utożsamia się ze słowami piosenki rapera i nie traci nadziei, że w niedalekiej przyszłości wszystko się ułoży.
To zdjęcie zostało zrobione tydzień temu podczas kręcenia teledysku dla Clout MMA, którego premiera miała miejsce wczoraj - napisała. Wczorajszy dzień był dla mnie wyjątkowo trudny. Ale chcę to już zakończyć i żyć dalej swoim życiem. Dlatego tak aktualne są słowa zaśpiewane przez Tede, mówiące o powstawaniu jak feniks z popiołów. Faktycznie wczoraj czułam się wypalona, ale dziś wracam do żywych. Mam dla kogo żyć. Mam nadzieję, że ta pewność siebie i uśmiech sprzed kilku dni, który widać na zdjęciu - jeszcze do mnie wróci.
Wszyscy dobrzy ludzie - z całego serca wam dziękuję. Podnosicie mnie z ziemi. Nie wiem, jak mam Wam podziękować za wszystkie dobre słowa. A hejterom i wszystkim kobietom, które mnie jeszcze dobijają w tym wszystkim, chcę powiedzieć, że życzę wam dobrze. Mimo wszystko - dodała na koniec.
Myślicie, że Marianna sama zastosuje się do swojego apelu i nie będzie publicznie roztrząsała rodzinnych spraw?