W piątek media zelektryzowały doniesienia o rozstaniu Marianny Schreiber z ubiegającym się z listy PiS o urząd prezydenta Bydgoszczy Łukaszem Schreiberem. Informację o decyzji polityka przekazał portal MetropoliaBydgoska.pl.
Wieść ta była sporym zaskoczeniem przede wszystkim dla samej zainteresowanej. Jeszcze tego samego dnia Marianna przyznała na Instagramie z płaczem, że została potawiona przez Schreibera przed faktem dokonanym. Świeżo upieczona gwiazda freak fightów najwyraźniej nie zorientowała się, że ojciec jej dzieci przez ostatnich kilka dni nie nosił na palcu serdecznym obrączki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Początkowo wydawało się, że celebrytka nie będzie komentować zamieszania w mediach. Niespodziewanie jednak postanowiła powiedzieć nieco więcej, niż napisała na Instagramie. Na łamach serwisu WP Kobieta Schreiber stwierdziła, że nie chce wdawać się w szczegóły dotyczące życia prywatnego ze względu na dobro córki. Wywiad męża na tyle wyprowadził ją najwyraźniej z równowagi, że nie potrafiła wywiązać się z danego przyrzeczenia. Wieczorem celebrytka zamieściła wpis, w którym uderzyła w (niebawem już byłego?) męża.
Można zrobić wiele, żeby wygrać wybory, ale przegrać swoje życie - napisała. Tak, jak się mogłam spodziewać, moja prośba o nieatakowanie mnie oraz mojej rodziny nie została uszanowana. Cóż, takie mamy czasy. Rozumiem, że to się klika. Można mnie krytykować za wiele rzeczy, ale wiem jedno - nie zasługuję na to, w jaki sposób zostałam potraktowana. Nie chodzi tu nawet o sam przekaz, który jest, jaki jest, ale o formę.
Wiedziałam, że wchodząc w świt freak fightów, będę obiektem wielu ataków, ale akurat z tej strony się tego nie spodziewałam - kontynuowała. Będę musiała się nauczyć z tym żyć. Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Również z tej nauki życiowej wyjdę jeszcze silniejsza. I to przekazuję wszystkim hejterom, którzy obserwują to wszystko w Internecie. Mimo że wielu z was zarzuca mi bycie atencjuszką, to tym razem nie zrobiłam nic, by takie rzeczy trafiły do Internetu.
Ps. Wielkie podziękowania dal metropolii bydgoskiej, z której dowiedziałam się o rzekomym końcu mojego małżeństwa. "Mimo wszystko życie się dzisiaj nie kończy" - podsumowała.