Właśnie mijają trzy lata odkąd rozpoczęła się medialna "kariera" Marianny Schreiber. Kandydatka na modelkę zawitała wówczas na casting do "Top Model" w tajemnicy przed sprawującym urząd ministra mężem, Łukaszem Schreiberem. Na pytanie jednego z jurorów, jakiej reakcji spodziewa się po ojcu swojej córki, gdy ten dowie się o jej "występku", ta odparła ze śmiechem: "Może się ze mną rozwiedzie". Niestety, jej słowa okazały się prorocze...
Choć małżeństwo z politykiem zdążyło już przejść do historii, co ponoć mocno dobiło się na jej psychice, Marianna ani myśli znikać z przestrzeni publicznej. Spragniona uwagi atencjuszka nie ustaje w próbach wzbudzenia sensacji, robiąc z siebie coraz to większe pośmiewisko.
Marianna Schreiber gościła w TV Republika. Nagle Anna Popek zapytała ją o... działalność na OnlyFans
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mnożąca się głosy krytyki padająca pod jej adresem obchodzą Mariannę tyle co nic. Można wręcz odnieść wrażenie, że internetowy hejt tylko napędza jej parcie na szkło, a efektem są kolejne osobliwe posty lądujące na jej profilu. We wtorek 31-latka zapragnęła pochwalić się okupioną wieloma godzinami spędzonymi na siłowni sylwetką, publikując zdjęcie z plaży. Fotografii Marianny w bikini towarzyszył wpis, który zapewne niejednemu internaucie podniósł ciśnienie.
Taką przyszła Pani Prezydent zrobiła formę, nad którą zresztą wciąż ciężko pracuję. Cale życie uprawiałam sport - ale chyba nigdy tak ciężko jak teraz. Jestem z tego dumna. Jak oceniacie, moje skarby? - dopytywała.
W sekcji komentarzy próżno było szukać komplementów. Pojawiły się za to docinki, na która Schreiber ochoczo reagowała.
Tandetnie i tanio, jak zawsze - stwierdził jeden z komentujących.
W końcu ktoś docenił mój styl. Dzięki! - odparła celebrytka.
Inny użytkownik Instagrama doszedł do wniosku, że Marianna zgrywa twardzielkę, a nie potrafi walczyć. On również doczekał się riposty.
Na razie to toczę walkę z fake kontami piszącymi do mnie z kanapy. Póki co dobrze mi idzie, bo wciąż mam wiele empatii w tej dziedzinie. Buziaki! - skwitowała Marianna.
Dobra strategia na przedłużenie swoich "pięciu minut"?