Obserwując wydarzenia ostatnich miesięcy, można odnieść wrażenie, że Marianna Schreiber za punkt honoru wzięła sobie utrudnianie rozwoju kariery swojego męża Łukasza Schreibera, który, tak się akurat składa, że jest ministrem Prawa i Sprawiedliwości. Była uczestniczka Top Model korzysta ze swoich pięciu minut w blasku fleszy, nagminnie krytykując politykę rządu. Jawnie potępiła nawet odrzucony w ostatniej chwili przez Andrzeja Dudę projekt "lex TVN", za którego przyjęciem głosował między innymi jej małżonek.
Tym razem Marianna Schreiber postanowiła przyłączyć się do ogólnopolskich protestów przeciw nowelizacjom, które próbuje przepchnąć przez Sejm Minister Edukacji Przemysław Czarnek. Polityk planuje zwiększyć rolę kuratorów w nadzorze polskiego szkolnictwa.
Schreiber wyszła we wtorek na ulicę, aby wraz z ogromną częścią pracowników oświaty wyrazić swoje niezadowolenie postępowaniem polityka. Jak sama przyznaje w zamieszczonym na Instagramie oświadczeniu, sama była niegdyś nauczycielem. Zdaje więc sobie znakomicie sprawę z tego, ile krzywdy może wyrządzić "lex Czarnek".
Kochani, walka o wolność nie polega na tym, żeby walczyć z lex TVN, żeby bronić wolności mediów, ale polega też na tym, żeby walczyć o wolność każdego obywatela. Wolna Polska, wolni ludzie i wolna szkoła. Jestem byłym pracownikiem oświaty, byłym nauczycielem, pedagogiem, rodzicem. W końcu zostałam aktywistką i myślę, że każdy, kto określa się mianem aktywisty, nie powinien tylko pisać suchych frazesów na Twitterze, ale powinien też przyjść tutaj i pokazać, jakie ma zdanie na ten temat.
Z całym szacunkiem do pana ministra Czarnka. Osoby, które nie miały nic wspólnego z pracą w oświacie, nie mają pojęcia, co tam się dzieje. Dzisiaj staję w obronie moich byłych kolegów i koleżanek, nauczycieli, rodziców i dzieci, wiedząc, jak było im ciężko wtedy i wiedząc, jak jest im ciężko teraz. Mam nadzieję, że będzie ten projekt odrzucony i trzymam za to szczerze kciuki - wydeklamowała na środku ulicy Marianna.
Czy minister Schreiber tym razem poprze małżonkę?