Już 29 grudnia Marianna Schreiber stanie w oktagonie z Moniką Laskowską nazywaną przekornie najlepszą polską dziennikarką. Żonie polityka PiS najwyraźniej nie przeszkadza to, że jeszcze kilka miesięcy temu jawnie krytykowała tego typu wydarzenia. Nie jest tajemnicą, że za walki w federacjach jak Clout MMA można zarobić całkiem przyzwoite pieniądze. Pewnie nawet większe niż w wojsku, a i tam Schreiber zagrzała na chwilę miejsce.
Marianna Schreiber szykuje się do debiutu w Clout MMA
Nieodłącznym elementem freak fightów są konferencje, podczas których uczestnicy mogą obrzucać się mięsem i budować tzw. atmosferę. Podczas ostatniego panelu Marianna Schreiber postanowiła jednak skupić się przede wszystkim na sobie i mimo że jeszcze ani razu nie walczyła w oktagonie, już teraz symbolicznie koronowała się na królową freak fightów.
W koronie na głowie zwróciła się też do swoich fanów (?) i obserwatorów. Zapewniła, że cały czas jest tą samą Marianną ze stałymi wartościami. Wśród nich wymieniła jednym tchem: rodzinę, Boga, honor, ojczyznę i hasło "Murem za polskim mundurem".
To się nie zmieni niezależnie od tego, czy będę dzisiaj stała w bluzce w tęczowych kolorach, czy będę się biła z Moniką, czy będę robiła cokolwiek innego. To się nie zmieni, bo to się po prostu ma w sercu - grzmiała.
Nowa królowa freak fightów?
Oczywiście Schreiber podkreśliła już swój nowy królewski status w mediach społecznościowych. Niestety internauci najwyraźniej nie uznają jej koronacji. W komentarzach trudno znaleźć pozytywne słowa.
Nie do wiary, jak potrzebujesz atencji i wychwalania pod niebiosa; Trzeba mieć tupet; Jaka królowa, skoro jeszcze jednej walki nie stoczyłaś; Jak nisko trzeba upaść, aby mieć swoje 5 minut; Królowa kiczu - czytamy.
Przypomnijmy, że rywalka Schreiber, czyli Monika Laskowska jak na razie ma koncie jedną walkę w Clout MMA, ale za to wygraną. Podczas swojego debiutu znokautowała znaną z TikToka Nikitę.