Jak można było się domyślać, udział w Love Island otworzył uczestnikom drzwi do świata show biznesu. Najwięcej z pewnością zyskali Sylwia Madeńska i Mikołaj Jędruszczak, którzy załapali się nawet na angaż w Tańcu z Gwiazdami.
Całkiem dobrze w nowej rzeczywistości radzi sobie także Marietta Fiedor. Dziewczyna dała się poznać głównie dzięki burzliwej relacji Frankiem Rumakiem, który po rozstaniu miał ponoć rozsyłać w sieci jej roznegliżowane zdjęcia. Aspirująca celebrytka nie zamierzała jednak długo ubolewać nad zakończeniem zapoczątkowanej w reality show trudnej relacji...
Fiedor coraz lepiej odnajduje się też w roli influencerki. Gliwiczanka chętnie reklamuje kolejne produkty, a także, jak każda pełnoprawna instagramerka, korzysta z uroków medycyny estetycznej. W związku z tym, że już jakiś czas temu zafundowała sobie wydatniejsze wargi, teraz przyszła pora coś "poważniejszego", czyli biust. W poniedziałek za pośrednictwem Instastories zdradziła, że podjęła już w tym kierunku pewne kroki:
Nadszedł w końcu ten dzień - zaczyna. Żadną tajemnicą nie jest to, że od dłuższego czasu planuję operację powiększenia biustu i dzisiaj jest dzień konsultacji z panią doktor. Jestem niesamowicie szczęśliwa, ale również zestresowana i przestraszona. Mam całą karteczkę przygotowaną z pytaniami, które mnie nurtują. Na pewno po wizycie Was o wszystkim poinformuję, bo myślę, że dużo kobiet jest ciekawych tego tematu. Ostatni czas nie sprzyjał wizytom u lekarza, ale w końcu małymi kroczkami wszystko wraca do normy, dlatego legalnie mogę odbyć tę konsultację. Nie mogę się doczekać, będę Wam dawać znak, co i jak - zapewnia influencerka z prawdziwego zdarzenia.
Po swoim wyznaniu Marietta spotkała się ze słowami krytyki od "przejętych" losem jej piersi internautek, na co zwróciła uwagę w kolejnych nagraniach:
No długo nie musiałam czekać, zaczyna się… Hieny zaczynają atakować: "Jesteś głupią idiotką!, Po co taka ingerencja?" Bla, bla, bla, bla - ubolewa Fiedor i kontynuuje:
Powiem Wam tak, moje życie, moje ciało, moja sprawa. Aczkolwiek fajnie, że jest tyle kobiet, które umiało napisać „trzymam kciuki”, także za bardzo się tym jakoś nie przejęłam. Myślę, że temat jest dla wielu kobiet bardzo ciekawy, dlatego będzie go tutaj więcej - zapowiada na zakończenie i pokazuje nieprzychylną wiadomość od jednej z "fanek".
Doceniacie jej szczerość?