Wciąż nie milkną echa oskarżeń, które kierują przeciwko Marilyn Mansonowi kolejne kobiety. Jako pierwsza mroczną naturę muzyka ujawniła Evan Rachel Wood. Aktorka, która ponad dekadę temu była zaręczona z gwiazdorem, zdradziła kulisy ich związku. Brian Warner, bo tak naprawdę nazywa się kontrowersyjny artysta, według przekazanych przez nią informacji, miał znęcać się nad nią fizycznie i psychicznie.
Ofiary są zgodne co do "praktyk" stosowanych przez Mansona. W niemal wszystkich relacjach przewija się wątek agresji, zmuszania do samookaleczeń w imię "paktu krwi", gróźb, poniżania oraz przetrzymywania.
Zobacz też: Kolejne OFIARY Marilyna Mansona zabierają głos: "Groził, że uderzy mnie w twarz KIJEM BASEBALLOWYM"
O sprawie wypowiedziała się teraz Phoebe Bridgers. Piosenkarka podzieliła się w sieci swoimi wspomnieniami ze spotkania z muzykiem. 26-latka odwiedziła dom idola, gdy była nastolatką.
Udałam się do domu Marylina Mansona wraz z przyjaciółmi, kiedy byłam jeszcze nastolatką. Byłam jego wielką fanką. Jeden z pokoi w swoim mieszkaniu nazwał "pokojem gwałtu". Wtedy myślałam, że to tylko jego specyficzne poczucie humoru - wspomina na Twitterze wokalistka i zaznacza:
Bardzo szybko przestałam być fanką. Stoję murem za każdym, kto go oskarża.
W innym tweecie dodała:
Wytwórnia o tym wie, zarząd wie, cały zespół wie. Teraz nagle wszyscy się dystansują i udają zaskoczonych. To strasznie żałosne - podsumowała sprawę Mansona.
Niepokojące wspomnienia ma z Marilynem także Jenna Jameson. Aktorka znana z występów w filmach pornograficznych w rozmowie z Daily Mail zdradziła, że relację z piosenkarzem zakończyła po tym, jak zaniepokoiły ją jego fantazje.
Nasz związek był dziwny. Nie chodziliśmy ze sobą długo. Zerwałam z nim po tym, jak nonszalancko powiedział mi, że fantazjował o tym, by spalić mnie żywcem. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, lubił mnie gryźć i to było niepokojące - ujawniła.
O oświadczenie w sprawie namnażających się oskarżeń wymierzonych w stronę Mansona pokusiła się też Dita Von Teese. W odróżnieniu od szeregu pokrzywdzonych kobiet aktorka burleskowa, która była żoną gwiazdora w latach 2005-2007, twierdzi, że nie doświadczyła z jego strony przemocy.
Przyswajam informacje, które wyszły na światło dzienne w poniedziałek i dotyczą Marilyn Mansona. Doceniam tych, którzy wyrażali obawy o moje samopoczucie - zaczyna w oświadczeniu na Instagramie celebrytka. Szczegóły, które wyszły na jaw, nie pokrywają się z moim doświadczeniem, które wyniosłam po 7 latach związku. Gdyby wyszły na jaw wcześniej, nie poślubiłabym go w 2005 roku. Odeszłam 12 miesięcy później z powodu niewierności i jego problemów z narkotykami - wyznała, dodając:
[...] W związkach nie ma miejsca na żadną przemoc.