Gdy tylko w Ukrainie wybuchła wojna, Polacy ruszyli z pomocą dla uchodźców - wpłacają pieniądze na zbiórki, przekazują dary, oferują transport, a niektórzy nawet przyjmują ukraińskie rodziny pod swój dach.
To oczywiście piękne przejawy solidarności, ale w sieci zaroiło się do postów kolejnych celebrytów publikujących zdjęcia z "biednymi" Ukraińcami. Prawie wszyscy, którzy przyjęli ukraińskie rodziny do swoich domów, od razu robią sobie z nimi zdjęcie i wrzucają na Instagram, zbierając masę pochwał i komplementów.
Na problem zwrócił uwagę doktor nauk prawnych Maciej Kawecki.
Szanujmy prywatność tych, na których dobru nam naprawdę zależy! Nie udostępniajcie w sieci zdjęć obywateli Ukrainy, którym pomagacie, gdzie popadnie! Możecie im tym zrobić wielką krzywdę! Jeśli zobaczę u bardzo wielu z moich znajomych kolejne zdjęcie w sieci przedstawiające obywateli Ukrainy, którym pomogli i którzy jedzą, piją, tulą bliskich, idą na spacer lub robią cokolwiek innego... robi mi się słabo.
Dziękuję wam za każdy gest wsparcia. Chcecie pomagać? Róbcie to jednak tak, by szanować prawa tych, którym pomagacie. Nie róbcie tego dla lajków, ale dla innego człowieka. Czasami warto robić to zwyczajnie po cichu.
Obywatele Ukrainy przeszli dramat, o którym większości z nas nawet się nie śniło. Musieli opuścić własne domy, rodziny i bliskich. Należy im się dzisiaj pomoc, szacunek i spokój. Nie są zwierzętami w ZOO, których ku spełnieniu własnych ambicji i radości gawiedzi można fotografować w każdej sekundzie ich życia. Rozumiem walor edukacyjny takich zdjęć i chęć wykrzyczenia "pomagamy". Ale róbmy to z wielką klasą, pamiętając, że możemy takimi działaniami zranić i skrzywdzić - pisze Kawecki.
Maciej, który w latach 2018–2019 był dyrektorem departamentu zarządzania danymi w Ministerstwie Cyfryzacji, zwraca też uwagę na zagrożenia, jakie mogą płynąć z upubliczniania wizerunków uchodźców w sieci.
Ci ludzie są nam wdzięczni za każdy milimetr pomocy i nie powiedzą nam nie. To my powinniśmy jednak umieć wyczuć granicę. Takie zdjęcia naruszają często ich intymność w najtrudniejszym dla nich w życiu czasie. Są też cennym źródłem wiedzy dla kontrwywiadu rosyjskiego i dla cyberoszustów, którzy na dramacie tych ludzi mogą chcieć zarobić.
Tych cyfrowych śladów ich życiowych dramatów nikt nigdy nie usunie. Chcemy ich tym dodatkowo obciążać? Jeśli chcecie naprawdę pomóc obywatelom Ukrainy, róbcie to po cichu. Tak, jak każdy z was potrafi! Z serca! Taka cisza naprawdę brzmi głośniej! - apeluje.
Post Kaweckiego udostępniła na Instastories Marina Łuczenko, która sama z pochodzenia jest Ukrainką.