Bogusław Leśnodorski, wpływowy warszawski prawnik i były prezes Legii Warszawa, niedawno w rozmowie z "Kanałem Sportowym" bardzo niepochlebnie wypowiedział się na temat Anny Lewandowskiej, zarzucając jej, że przychodzi na mecze Roberta i "jedyne, o co walczy, to żeby pokazała ją telewizja, z jaką przyszła torebką".
O wypowiedź Leśnodorskiego reporter Pudelka zapytał Marinę Łuczenko podczas konferencji festiwalu w Opolu. Żona Wojciecha Szczęsnego przyznała, że nie słyszała wcześniej tego komentarza, ale bardzo oburzyły ją przytoczone przez naszego reportera słowa byłego prezesa Legii Warszawa.
Nie znam tej wypowiedzi, nie słyszałam jej, podejrzewam, że ktoś się chciał wylansować na Ani, bo co można zarzucić tak zdolnej, utalentowanej i pracowitej kobiecie - oceniła.
Marina odniosła też te słowa do siebie, stwierdzając, że sama dba o swój wizerunek, ale nie widzi związku z tym, że to miałoby świadczyć o mniejszym zaangażowaniu we wspieranie męża.
Dla mnie to jest jakaś abstrakcja. Ja się interesuję modą. Moda i wizerunek artysty są nieodłącznym elementem mojego looku. Ja w ogóle nie analizuje tego, czy ktoś będzie myślał o mojej torebce czy bransoletce czy moim paznokciu, ja patrzę na cały look i to się dla mnie liczy. Jak idę na mecz, to chcę, żeby było mi wygodnie, przede wszystkim idę kibicować - zapewniła.
Posłuchajcie całej rozmowy: