Marina Łuczenko nie poleciała na Mundial do Kataru, żeby kibicować mężowi, Wojciechowi Szczęsnemu. W rozmowie z Pudelkiem wyjawiła, że nie mogła być obecna na trybunach i stamtąd kibicować mężowi ze względu na chorobę synka.
Nie ma mnie, bo Liamek się rozchorował, musiałam zrezygnować. Chciałam z nim polecieć, nie mogłam go zostawić. Nie mam niani, moi rodzice też są już wiekowi, to nie jest takie łatwe. Mama nie daje rady się cały czas nim zajmować, on jest teraz mocno absorbujący. Jak siedzi w domu, jest chory, to potrzebuje dużo, dużo uwagi - powiedziała w rozmowie z Michałem Dziedzicem.
Zobacz także: Marina Łuczenko nie poleciała do Kataru ze względu na syna: "Nie mogłam tak wejść do samolotu, SZANUJMY SIĘ" (WIDEO)
Sobotni mecz oglądała z perspektywy kanapy z synkiem wpatrzonym w tatę na telewizorze. Gdy w jednym z najbardziej nerwowych momentów meczu - karnym dla Arabii Saudyjskiej - Szczęsny swoją akcją świetnie obronił bramkę, nie posiadała się z dumy i radości. Opublikowała zdjęcie kibicującego Liama i udostępniła posty swoich przyjaciółek, które jak wiele Polaków, trzymali za Szczęsnego i całą jego drużynę kciuki.
Marina zdradziła, że oglądała mecz na planie spotu dla TVP.
Od rana nagrywamy spot do Sylwestra Marzeń w Zakopanem, w którym będę miała przyjemność dla Was wystąpić, ale oczywiście na czas meczu zrobiliśmy przerwę i kibicowaliśmy całym sercem. Jakie to były emocje. Jestem wzruszona. Kochanie, jesteś wielki! - napisała, zwracając się do Wojciecha Szczęsnego.