Marina Łuczenko, tak jak większa część jej kolegów i koleżanek z branży, ostatnio sporo czasu spędza, udzielając się w mediach społecznościowych. W związku z przymusową izolacją znudzona ciągłym siedzeniem w domu celebrytka ze wzmożoną siłą reklamuje kolejne produkty, które sprawdza na sobie, a także ochoczo prezentuje w sieci swoje umiejętności sceniczne. Zaszyta w "czterech ścianach" 30-latka uraczyła już fanów między innymi swoim wokalem, a także zaprezentowała serię wygibasów na popularnym ostatnio TikToku.
Ostatnio piosenkarka i jej ukochany wzięli także udział we wspólnym "lajwie" z Lewandowskimi. W trakcie pogadanki z Anią i Robertem rozprawiali między innymi na temat zrzucania zbędnych kilogramów w ciąży oraz fryzury Lewego, konsekwentnie omijając liczne pytania internautów o Sarę Boruc.
Szczęśni zdradzili również, że marzą o powiększeniu rodziny. Okazuje się, że rodzice Liama wiedzą już nawet, jak nazwą kolejną pociechę:
Bardzo nam się marzy dziewczynka i mamy już wybrane imiona, ale ich nie zdradzimy - mówili tajemniczy Marina i Wojtek.
Para celebrytów opowiedziała też historię imienia ich pierworodnego. Co ciekawe, nazwanie syna "Lajam" było pomysłem bramkarza:
Miałam trochę inną propozycję i przez sześć miesięcy mój syn miał inaczej na imię, już w brzuszku. Nie będę wam mówić jak - wyznaje Łuczenko i wspomina dalej:
Później Wojtek zaproponował nowe imiona i powiedział historię o Liamie. Jakąś fajną historyjkę. Taką uroczą...
Jak się okazało później, "urocza historyjka" została zmyślona przez chcącego postawić na swoim sportowca, do czego sam przyznał się podczas "lajwa" z żoną.
Spodziewalibyście się po Wojtku takiej przebiegłości?