Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny mają ostatnio nie lada powody do radości. Zakochana para powiększyła i tak już imponujące portfolio nieruchomościowe o kolejną pozycję. Ich nowym nabytkiem okazała się imponująca willa w hiszpańskiej Marbelli, po której już zdążyli wirtualnie oprowadzić nas znajomi gwiazdorskiej pary.
Zadbawszy o ciało przy pomocy kojących kąpieli w znajdującym się na terenie willi basenie, Szczęśni postanowili zatroszczyć się także o swoje dusze. Tu pomocny okazał się wydany przed dwoma laty rapowy album Łuczenko. W poniedziałek piosenkarka zademonstrowała, jak razem z mężem wsłuchiwała się w swe dzieło w trakcie przejażdżki należącym do niej niegdyś samochodem. Wojtek siedział za kierownicą z nietęgą miną. Z głośników na cały głos leciały rapsy Mariny. Całość składała się na dość osobliwy obrazek.
Wozimy się z moim mężem po mieście moją pierwszą furą. Została w rodzinie. Aktualnie samochód należy do mojej mamy, która ma w aucie mój album i cały czas go słucha, więc jesteśmy zmuszeni słuchać mojej płyty. Ja nie wiem, dlaczego radia nie słuchamy - żartowała Marina, prezentując do obiektywu coraz to zabawniejsze minki.
Bo nie grają Mariny - pospieszył z odpowiedzią Wojtek.
Bo nie grają moich piosenek. Może pora to zmienić.
Przypomnijmy: Marina Łuczenko i Wojtuś Szczęsny całują się na Instagramie na szóstą rocznicę ślubu. "Jak ona ZE MNĄ WYTRZYMUJE"
Wtem puszczana w tle piosenka dotarła akurat do wersu: "kupię sobie torebeczkę za nieważne, bo i tak pomyślisz, że to Wojtka hajs jest". Zbieg okoliczności wyraźnie zadowolił dumną ze swoich osiągnięć artystkę.
Wiedzieliście, że z Mariny i Wojtka są aż takie śmieszki?