Nie ma co ukrywać, że polska reprezentacja raczej nie jest typowana na faworyta tegorocznego mundialu w Katarze. Niemniej jednak ani nasi zawodnicy, ani też media nie zamierzają składać broni w próbach rozniecenia w Polakach ekscytacji sportowym widowiskiem na światową skalę. Swoje trzy grosze do dyskusji dorzucić zapragnęła również Marina Łuczenko - prywatnie małżonka Wojciecha Szczęsnego - która specjalnie na tę okazję skomponowała propozycję mundialowego przeboju This Is The Moment.
Produkcja na taką skalę wymaga naturalnie odpowiedniej promocji. Właśnie w tym celu Marina pojawiła się w niedzielę w studiu Pytanie na Śniadanie w stylizacji inspirowanej strojami z początku nowego tysiąclecia. We fryzurze godnej wokalistek zespołu TLC i z odsłoniętym brzuchem celebrytka opowiadała o tym, jak to ma zamiar trzymać kciuki za naszych, oraz jak wiele te mistrzostwa znaczą dla jej ukochanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jestem bardzo podekscytowana i zestresowana, ale i pełna wiary, że uda się nam wyjść z grupy. (…) Jesteśmy już razem [z Wojtkiem] 10 lat, to jest bardzo ważny element naszego życia, wiem, ile to dla niego znaczy, ile pracy trzeba było włożyć. To są dla mnie ogromne emocje. Rozumiem, że to mogę być ostatnie mistrzostwa mojego męża i innych piłkarzy - takiego składu już nie będzie - obiecała. - Postanowiłam więc stworzyć piosenkę, która będzie wspierać naszych piłkarzy. Tekst refrenu napisał Wojtek.
Co ciekawe, okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy Szczęsny okazał żonie wsparcie w kwestii pisania tekstu. Czy Jacek Cygan powinien zacząć obawiać się konkurencji?
Wojtek już raz napisał tekst na moją poprzednią płytę. Tutaj było bardzo spontanicznie. Chciałam, żeby piosenka była po angielsku, brakowało nam refrenu, A ponieważ Wojtek świetnie zna angielski, powiedział: "Zobaczymy, co da się zrobić". Ja wymyśliłam "This is the moment", wysłałam mu to, a on po 15 minutach przysłał mi tekst refrenu. Mówię mu: "Słuchaj, będziemy robić piosenki, trzepać hity".
Przypomnimy tylko, że refren piosenki w dużej mierze składa się z powtórzonego tytułu utworu i rozciągniętego dźwięku "ooo-oooo".
To jednak nie wszystkie atrakcje, które w związku z wizytą Mariny zgotowali dla widzów producenci Pytania na Śniadanie. Celebrytka zaprezentowała jeszcze, jak przyrządzić jej ukochane "kanapki grzechu". Otóż żona Wojciecha Szczęsnego opieka oddzielnie (!) połówki bułki z serem, po czym smaruje je majonezem i keczupem i kładzie na środek dodatki. Sekret przepisu polega właśnie na odseparowaniu części bułki na czas podsmażania, tym sposobem opiekacz nie zabrudzi nam się od wyciekającego sera. Coś niesamowitego.
Między teledyskiem a opiekaczem Marina przemyciła informacje, że sama miała teraz bawić się w Katarze, jednak Liamek rozchorował się i z tego powodu musiała przełożyć lot. Jak podkreśliła, to właśnie na niej w przeważającej części spoczywa obowiązek opieki nad maluchem.
Biegniecie już do kuchni wypróbować rewolucyjny przepis Mariny?