Marina Łuczenko przyzwyczaiła wszystkich do tego, że odkąd została żoną słynnego i bogatego piłkarza, wiedzie niemal bajkowe życie. Podróżuje po świecie, robi zakupy w najdroższych butikach i otacza się luksusem.
Ponadto jakiś czas temu wróciła do śpiewania, jej małżeństwo z Wojciechem Szczęsnym uchodzi za bardzo udane, a bycie mamą małego Liamka zdawało się dopełniać ten szczęśliwy obrazek.
Tym większym zaskoczeniem były zdjęcia, które w minioną sobotę obiegły media. Paparazzi wypatrzyli celebrytkę w sytuacji, gdy rozmawiając przez telefon, zanosiła się płaczem i nerwowo paliła papierosa. Ponoć Łuczenko przechodzi teraz ciężki czas, ale nie jest to związane z mężem ani z synkiem, a z innymi "problemami".
Marina w ostatnim miesiącu nie udzielała się w mediach społecznościowych, co jak na nią jest bardzo nietypowe. Fani byli zaniepokojeni. Piosenkarka postanowiła ich uspokoić, zamieszczając wpis na InstaStories. Tłumaczy w nim, że nie wyjawi, dlaczego płakała, ale dziękuje za wyrazy wsparcia.
Nie zwykłam obarczać innych swoimi problemami czy smutkami. Każdy ma tego aż nadto i nie po to tu zaglądacie. Wywoływanie współczucia pod publiczkę też nie jest w moim stylu. Pozwólcie, że zostawię również bez komentarza zdjęcia, które obiegły internet i media snujące coraz to ciekawsze spekulacje.
Bardzo wam dziękuję za wsparcie i troskę, to megamiłe. Choć życie bez social mediów wciąga, to postaram się tutaj częściej zaglądać dla was i wysyłać wam tylko pozytywną energię - obiecała.
Jak myślicie, co się dzieje z Mariną?
Zobacz też: Podekscytowana Marina kusi Wojciecha Szczęsnego wakacyjnymi atrakcjami: "Chodź, będziemy KUPOWAĆ MI TOREBKI"