W tym roku mija dekada odkąd Marina Łuczenko związała się z Wojciechem Szczęsnym. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia - piłkarz musiał zabiegać o względy piosenkarki, która na początku nie była szczególnie przekonana do swojego adoratora. Ostatecznie sportowiec rozkochał w sobie urodziwą gwiazdę urodzoną w Ukrainie i po trzech latach stanęli na ślubnym kobiercu. Owocem ich miłości jest 5-letni Liam.
Marina opowiada o swoim małżeństwie z Wojciechem Szczęsnym
W najnowszym wywiadzie Marina Łuczenko zgodziła się uchylić rąbka tajemnicy i otworzyć się w temacie małżeństwa ze światowej klasy piłkarzem w rozmowie z magazynem "Viva!". Na wstępie 33-latka przyznała, że w imię miłości była gotowa na to, by w dużym stopniu podporządkować swoje życie pracy męża. Nie oznacza to oczywiście, że zrezygnowała ze swoich pasji: wciąż spełnia się jako piosenkarka i influencerka. Dużą rolę w ich związku pełni jednak odpowiednia organizacja i logistyka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miłość, rodzina od zawsze była moim marzeniem - stwierdziła. Ale rodzice od dziecka uczyli mnie, że muszę być niezależna, również finansowo. Uważam, że ma to ogromny wpływ na samopoczucie kobiety. Kobieta spełniająca się zawodowo buduje zupełnie inną relację. Dlatego staram się logistycznie połączyć pracę z życiem prywatnym, bo to klucz do fajnego związku. Jak widać, jestem skuteczna, bo obchodzimy z Wojtkiem w tym roku 10. rocznicę.
Wbrew pozorom, między Mariną o Wojtkiem jest spora przepaść, jeśli chodzi o usposobienie i charakter. Mimo to rodzice Liamka nauczyli się ze sobą współpracować i odnaleźć wspólny język.
Z moim mężem jesteśmy zupełnie inni i teoretycznie z różnych światów. Udało nam się jednak stworzyć swój odrębny, mały świat, w którym jesteśmy tacy zwyczajni i normalni - zapewniła.
Marina i Wojtek mieszkają we Włoszech już od prawie 6 lat. Tak wygląda dzień celebrytki
Od 2017 roku Marina i Wojtek mieszkają w Turynie, gdzie musieli przeprowadzić się ze względu na kontrakt piłkarza z Juventusem. Celebrytka zrelacjonowała, jak wygląda jej typowy dzień we Włoszech, nie ukrywając, że w obliczu absorbującej i intensywnej pracy męża mocno odczuwa jego nieobecność na co dzień.
Gdy jesteśmy w Turynie, jeśli Wojtek akurat nie nocuje w hotelu, zawsze razem jemy śniadanie - opowiada. Potem w drodze na trening mąż odwozi Liama do przedszkola. Popołudnia spędzamy razem we trójkę. Liam uwielbia golfa. Tą pasją zaraził go Wojtek, więc sobie razem grają. Czasem idziemy na basen, a czasem na lody włoskie. Spacerujemy po parku z naszym psem. Liam szaleje na hulajnodze albo na rowerze. Niestety Wojtka nie ma w każdy weekend i w środku tygodnia, bo gra mecze. Wtedy jesteśmy z Liamkiem sami.
Gwiazda zdradziła, że jej luby nocuje przed meczami w hotelach, to samo dzieje się także przed spotkaniami reprezentacji. Łuczenko nie potrafiła ukryć ukłucia żalu, że przez intensywną pracę męża nie może zaplanować wypadów poza dom z wyprzedzeniem.
Chciałabym czasem móc sobie zaplanować, że w weekend zrobimy coś fajnego we trójkę, albo gdzieś polecieć na majówkę - wyjawiła. Niestety Wojtek o dniu wolnym dowiaduje się dzień przed. A i tak musi wtedy przeznaczyć go na regenerację.
Nie oznacza to oczywiście, że sportowiec nie sprawdza się w roli ojca - wręcz przeciwnie. Gdy parze dane jest już spędzać wspólne chwile, Marina stara się je celebrować.
Wojtek jest świetnym ojcem i mężem - zapewnia. Gdy jesteśmy razem, mamy cudowny czas, ale przez nasze życie zawodowe tak naprawdę są to momenty. Nauczyliśmy się nimi cieszyć. Łapiemy te wspólne chwile. Bardzo doceniam to, co mam.
Po przeprowadzce z Wielkiej Brytanii życie Mariny zmieniło się nie do poznania. Celebrytka nie ukrywa, że ucierpiało na tym jej życie towarzyskie.
Niewiele osób jednak wie, jak naprawdę wygląda życie z piłkarzem światowej sławy. I ile trzeba poświęcić, żeby to mogło "działać". Gdy poznałam Wojtka, grał w Arsenalu, mieszkał w Londynie. Tam panowały zupełnie inne zasady niż we Włoszech. Jak choćby ten jeden dzień wolny po meczu. Poza tym znam język angielski, miałam tam znajomych, producenta. W Turynie jest zupełnie inaczej - zakończyła.