Obserwując relacje Mariny Łuczenko, nie można odeprzeć wrażenia, że piosenkarka ma o sobie bardzo wysokie mniemanie. Odkąd jej najnowsza płyta pod koniec roku ujrzała światło dzienne, celebrytka bez przerwy "katuje" swoje Warstwy, nieskromnie zachwycając się "dziełem", które jest inwestycją jej życia.
Niemałym powodem do dumy dla Łuczenko był niewątpliwie fakt, że ostatnio podczas shoppingu w Turynie podążali za nią włoscy paparazzi.
Się zastanawiam, kto jest gwiazdą? Ja czy Wojtek? Czy może Liam? - ekscytowała się 31-latka.
Teraz celebrytka znalazła kolejny powód do przechwałek. Jakiś czas temu małżonka Wojtka Szczęsnego ekscytowała się umiejętnościami lingwistycznymi 2,5-letniego Liamka, który bez żadnych problemów wyrecytował wierszyk po rosyjsku. Okazuje się, że chłopiec odziedziczył swoje zdolności po utalentowanej mamusi, która - jak sama przyznała w piątkowej relacji - włada aż czterema językami.
Słuchajcie, jedna z obserwatorek zapytała mnie, ile znam języków, więc jej odpowiedziałam - zaczęła Marina. I ona na to: "O Jezu, czemu się tym nie chwalisz?". Jakoś nikt mnie o to nie pytał wcześniej, więc nie miałam powodów, by o tym mówić. Oprócz polskiego, wiadomix, to znam rosyjski, ukraiński.
Jestem na bardzo dobrym poziomie, jeżeli chodzi o angielski - wymieniała. Rosyjski perfecto, ukraiński bardzo dobrze. Natomiast włoski, coś tam kojarzę, ale niestety moja karta pamięci, twardy dysk jest już przepełniony językami. Ale uczymy Liamka rosyjskiego, ma darmowe lekcje od moich rodziców.
Zaimponowała Wam?