Marina Łuczenko-Szczęsna przez dłuższy czas próbowała zaistnieć w mediach jako pełnoprawna piosenkarka, często narzekając w wywiadach, że postrzega się ją głównie jako "żonę Wojciecha Szczęsnego". Na ten moment celebrytka skupia się przede wszystkim na roli matki i opiekunki domowego ogniska, ale w mediach społecznościowych już od dawna relacjonuje pracę nad nową muzyką. Niestety, mimo usilnych prób ocieplania wizerunku, 31-latka wciąż uchodzi w oczach opinii publicznej za wyniosłą i zadufaną w sobie, co zdecydowanie nie ułatwia jej przekonania do siebie potencjalnych fanów.
Jako że aktualnie Marina mieszka w Polsce, mama Liamka w wolnych chwilach stara się zacieśniać znajomości z zaprzyjaźnionymi celebrytami. Ostatnio Szczęsna zbliżyła się do dawnego kolegi z planu TVN-owskiego serialu 39 i pół, Antkiem Królikowskim, towarzysząc mu i jego ukochanej na dzikich imprezkach w modnych stołecznych lokalach.
Jak to zwykle bywa w show biznesie, starzy przyjaciele uwielbiają manifestować łączącą ich więź w mediach społecznościowych, wciąż komentując sobie nawzajem instagramowe posty. Ostatnio Szczęsna pokusiła się na niewybredny żarcik, pozostawiając pod zdjęciem Królikowskiego pochylonego nad walizką wypełnioną banknotami komentarz: "Znamy to".
Niestety, "wygłup" Mariny nie spotkał się z takim odzewem, jakiego oczekiwała: pod komentarzem błyskawicznie wylała się na gwiazdę fala krytyki.
"Oj oj nieładnie, a później ludzie postrzegają cię jako pasożyta, gdyby nie Wojciech siedziałabyś na kasie", "Niby żart, a jednak słoma z butów wystaje", "Ty tak na serio? Mi by było wstyd nawet tak żartować, ale co ja tam wiem" - pisali.
Przeświadczona o swojej racji celebrytka zaczęła bronić swojej odzywki, tłumacząc, że w jej "kręgu" trzeba wykazać się sporym dystansem do siebie.
A czemu miałoby mi być wstyd? Przecież to żart... - odparła. Dystans i poczucie humoru to podstawa w naszym kręgu. Nie wolno wszystkiego brać tak serio! Nie mogę się doczekać filmu.
Na tym karuzela śmiechu się nie skończyła. Pod ostrą wymianą zdań Wojtek Szczęsny dodał swoje trzy grosze, siląc się na mało zabawną ripostę.
Eeee tam - skwitował. W banknotach 100 złotych to nawet liczyć się nie chce.
A Was bawi ich poczucie humoru?