Mając za męża jednego z najpopularniejszych polskich piłkarzy i samej zarabiając na Instagramie krocie Marina Łuczenko-Szczęsna mogłaby już tylko leżeć i pachnieć. Celebrytka podjęła się jednak misji, by wprowadzić na rodzimy rynek muzyczny "powiew zachodu", wypuszczając kolejne kawałki utrzymane w "oryginalnej", hiphopowej stylistyce. Małżonka Wojciecha Szczęsnego chwali się, że oprócz niej w Polsce mało kto nagrywa w tym gatunku, co ona (chodzi o tzw. "mumble rap").
W poniedziałek fani Mariny dostali kolejną próbkę jej raperskich możliwości. 32-latka wypuściła teledysk do piosenki "Lip Gloss", w której rapuje między innymi o "rozlewanym Moecie", swojej słabości do torebek Gucci i fascynacji takimi artystkami, jak Nicki Minaj czy Cardi B. Swój debiut przed kamerą zaliczył nawet Liamek.
Ukoronowaniem dynamicznego dnia premiery nowego hitu był dla "Mary" mecz Polska-Węgry, odbywający się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Gwiazda dopingowała męża z trybun ubrana w luźne spodnie, białą bluzę i zielony bezrękawnik z najnowszej kolekcji Gucci x North Face za 9 tysięcy złotych. Wokalistce towarzyszył oczywiście Liamek, który miał na sobie bluzę ze zdjęciem okładki singla zadowolonej z siebie mamusi.
Dobry sposób na promocję?
W Pudelek Podcast ujawnimy, ile Małgorzata Rozenek płaci nam za pochlebne komentarze!