Mariusz Pudzianowski przez wiele lat był cenionym sportowcem, a o jego osiągnięciach mówiło się na całym świecie. W pewnym momencie zamiast o kolejnych sukcesach Pudziana zaczęto jednak mówić o jego kontrowersyjnych poglądach, które ochoczo głosi za pośrednictwem mediów społecznościowych. W przeszłości były strongman wypowiedział się m.in. na temat gejów i był przy tym dość bezpośredni.
Zobacz: Pudzianowski surowo o gejach: "Jeśli będą się z tym obnosić, to powiem: "wyp***dalać!""
W lipcu zeszłego roku Mariusz Pudzianowski opublikował z kolei na swoim koncie "zabawnego" mema, w którym porównał... gwałt do zakupów. Choć internauci byli oburzeni jego zachowaniem, to były strongman nie wykazał skruchy i oskarżył wszystkich o brak dystansu. Tu także nie owijał w bawełnę i szybko dał (byłym?) fanom do zrozumienia, że nie ma u niego miejsca na żadne dyskusje.
Przypomnijmy: Mariusz Pudzianowski odpowiada na krytykę po opublikowaniu mema o gwałtach: "Vice versa i kij w oko!"
Tym razem "natchniony" Pudzian postanowił jednak wkroczyć w zupełnie inne (i wyraźnie mu obce) rejony, a wszystko przez grasującego na świecie koronawirusa. Mariusz uznał to za dobry moment, aby postawić się w roli (alt-?)medycznego autorytetu i zareklamować fanom... witaminę C. Jednocześnie swoim postem były strongman wyraźnie sugeruje, że można nią leczyć zakażonych COVID-19.
Pomyślne leczenie witaminą C pacjentów z koronawirusem. Ja to biorę rano i wieczorem, 2000mg dwa shoty, POLECAM!!! Można je kupić w każdej aptece w Polsce - zachwala reklamowany produkt na Instagramie.
W tym samym poście Pudzianowski zawarł też obszerny tekst, który ma dowodzić temu, że COVID-19 faktycznie można leczyć witaminą C. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że metoda Mariusza do "walki" z koronawirusem nigdy nie została potwierdzona naukowo, a pogłoski na ten temat zdementowano nawet na oficjalnej stronie Ministerstwa Zdrowia. Nie brakuje jednak równie natchnionych "specjalistów", którzy od kilku dni przekonują swoich obserwujących o takim rozwiązaniu...
Fani, jak nietrudno się domyślić, na wywód Mariusza zareagowali w większości bardzo krytycznie. Wielu z nich wspomina, że były strongman wprowadza ludzi w błąd i szerzy dezinformację w czasie, gdy ludzie powinni być jak najbardziej świadomi potencjalnego zagrożenia.
"Mariusz, za takie pie***lenie, to Cię samego powinni chyba na kwarantannę zamknąć bez internetu, żebyś ludziom głupot nie gadał", "Jak panu nie wstyd pisać takie antynaukowe brednie i oszukiwać ludzi w czasach epidemii", "Czyli jednak profil Pudziana jest prowadzony przez 10-latka", "IQ na poziomie krawężnika", "Idź potrenuj, przestaw kolumnę Zygmunta lub komuś połam gnaty w ringu, ale weź nie bierz się za medycynę", "Za takie posty powinny być egzekwowane kary finansowe za świadome wprowadzenie konsumenta w błąd" - to tylko niektóre ze wpisów, które zostawili po sobie internauci.
Co ciekawe, podobny post znalazł się też na profilu Mariusza na Facebooku, gdzie również nie brakuje bardzo krytycznych komentarzy. Tu nawet wyjątkowo Pudzian wdał się w krótką dyskusję z jednym z użytkowników.
Mariusz, chyba tylko Ty się na to nabrałeś... Nie idź tą drogą. I tutaj Cię mam - tanio sprzedałeś skórę - skomentował jeden z użytkowników.
Napisz zapytanie do wujka Google, bo piszesz głupoty - odgryzł się chwilę później po mistrzowsku Pudzian.
Myślicie, że kolejnym tytułem, o który zawalczy wkrótce Mariusz Pudzianowski, będzie ten za biologiczną bzdurę roku? W tym roku ma sporą konkurencję...