Robert Bąkiewicz, szef tak zwanej "Straży Narodowej", kilka dni temu zasłynął ubieganiem się o ochronę państwa, po tym jak działania jego organizacji (między innymi szarpanie protestujących pod kościołami starszych pań) nie przypadły do gustu uczestniczkom Strajku Kobiet.
Kreujący się na wielkiego wodza Bąkiewicz zdążył już się jednak nieco ośmielić z okazji 11 listopada. Jak co roku "Straż Narodowa" stała za organizacją przemarszu przez stolicę, który po wydarzeniach ostatniej środy zyskał przydomek "marszu nienawiści".
Spośród wszystkich "rozrywek" zaserwowanych warszawiakom przez chuliganów zdecydowanie najgłośniej mówi się o podpaleniu mieszkania. Zostało ono obrzucone racami, ponieważ dwa piętra wyżej ktoś zawiesił na swoim balkonie baner Strajku Kobiet i tęczową flagę.
Naturalnie zdaniem Roberta Bąkiewicza wszelkie zamieszki były jedynie prowokacją ze strony policji. Dodał również, że fakt podpalenia jakiegoś mieszkania wcale nie jest taki straszny, ponieważ najpewniej nie było ono zamieszkiwane.
Palące się mieszkanie było najprawdopodobniej pustostanem, nad którym wisiały emblematy Strajku Kobiet - pisze lider "Straży Narodowej", zupełnie jakby widok czerwonego pioruna upoważniał do miotania podpalonych rac. - Na Stadionie Narodowym na własne oczy widziałem, jak policja prowokowała do konfrontacji z kibicami.
Przypomnijmy: Marsz Niepodległości. PODPALONO mieszkanie w kamienicy Hanny Lis: "DO PIERDLA z nimi wszystkimi!"
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zgodnie z oświadczeniem stołecznej policji, mundurowi zmuszeni byli do zdecydowanych działań, ponieważ chuligani uczestniczący w "Marszu Niepodległości" blokowali karetkom dojazd do Stadionu Narodowego, gdzie zorganizowany jest w tej chwili szpital polowy dla pacjentów chorujących na COVID-19.
Żeby było jeszcze ciekawiej, zdaniem naocznych świadków to sam Bąkiewicz miał namawiać agresorów do podpalenia mieszkania - jak widać na zdjęciach, był obecny na miejscu, gdy lokal obrzucany był racami.
Jak donosi Super Express mieszkanie, które ucierpiało w wyniku podpalenia, to pracownia artysty Stefana Okołowicza.
Oczekuję przeprosin od Bąkiewicza - skomentował twórca.