Po słynnej "incydencie autokarowym", który zresztą zapewnił Marcie Linkiewicz ogólnopolską rozpoznawalność, na ogół wygadana celebrytka wolała nie poruszać publicznie tematu swojego życia uczuciowego. Gwiazda Fame MMA przyznała w rozmowie z Krzysztofem Gonciarzem, że ten "szczeniacki" etap miał fatalny wpływ na jej życie uczuciowe i chciałaby znaleźć sobie kogoś, kto podzieli jej pasje oraz zainteresowania. We wrześniu ubiegłego roku Linkimaster obwieściła, że jej życzenie się spełniło i w jej życiu pojawił się ktoś wyjątkowy.
Sielanka potrwała pół roku, bo niestety w pewnym momencie parę dopadła "proza życia", co poskutkowało "kłopotami w raju". Dwa tygodniu po swojej imprezie urodzinowej, na której jubilatka bawiła się u boku ukochanego, 26-latka ujawniła, że jej związek z niejakim Krzysztofem przeszedł do historii. Powód rozstania? Z sugestii Marty wynikało, że mogło chodzić o różnice charakterów...
Jak powiedziałam, nie dam się nikomu tłamsić - tłumaczyła kilka dni temu Marta. Jeśli nie jesteś w stanie zapanować nad taką kobietą z temperamentem, kobietą-petardą jak ja, to idziesz pod kościół i tam szukasz sobie szarej myszy. Przede mną fajny czas, będę mogła skupić się na sobie. Generalnie jaram się.
Marta Linkiewicz JUŻ ROZSTAŁA SIĘ z chłopakiem! "Idź pod kościół i tam szukaj sobie szarej myszy..."
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz okazuje się, że Linkiewicz chyba za bardzo pośpieszyła się z publicznym ogłaszaniem zmiany swojego statusu związku. Wszystko wskazuje na to, że poróżnionym kochankom udało się dojść do porozumienia i zdecydowali dać swojej relacji kolejną szansę. W niedzielę celebrytka zamieściła nagranie, jak spaceruje po lesie z Krzysztofem i gromadką psów, po czym dodała wspólne zdjęcie, ucinając tym samym wszelkie domysły.
Aj tam, kurła, ludzie się czasem kłócą, no wiecie jak jest w tych związkach. Zgoda - napisała Linkimaster.
Później Marta zamieściła jeszcze dłuższą wypowiedź w ramach serii pytań i odpowiedzi, w której odniosła się do miłosnych perturbacji.
A mówiłam tak, bo byłam zła na mojego pupciusia - wyjaśniła Marta. Przyszłam do domu, rozładowałam negatywną energię na InstaStories. Teraz trzeba to wszystko odkręcić. A no wiadomo, że każdy woli kobietę-petardę niż szarą mysz spod kościoła. Pupciuś się zreflektował i jest zgoda.
Słodko?