Jedną z najbardziej wyczekiwanych walk podczas 13. edycji Fame MMA było spotkanie Karoliny "Way of Blonde" Brzuszczyńskiej z broniącą tytułu Martą Linkiewicz. Influencerki walczyły o pas mistrzowski w kategorii koguciej. Spotkanie doświadczonych zawodniczek przez trzy rundy podkręcało emocje widzów. Walka nie została jednak rozstrzygnięta w oktagonie. O jej wyniku zdecydowali sędziowie, którzy jednogłośnie uznali, że Marta Linkiewicz obroniła mistrzowski pas.
Zobacz: FAME MMA 13: Marta Linkiewicz z MISTRZOWSKIM pasem, zszokowany Robert Pasut, kontuzja Popka...
Krótko po walce Marta udzieliła wywiadu Pudelkowi. Opowiedziała nam, że na swój sukces pracuje od sześciu lat, a zwycięstwo jest zwieńczeniem ciężkiej pracy. Choć ledwo zakończyła walkę z Brzuszczyńską, to już snuła plany o kolejnej przeciwniczce. Linkiewicz zamierza odegrać się za swoją jedyną przegraną walkę i kolejny raz stanąć w oktagonie z Lil Masti.
To efekt mojej ciężkiej pracy. Nie odpuszczałam sobie. Teraz wszyscy mówią o rewanżu z Lil Masti. To moja jedyna przegrana, chciałabym jeszcze raz zawalczyć. Ludzie chcą to zobaczyć, więc zróbmy to. Może do niej napiszę i dogadamy się do gameplany.
Marta odniosła się również do swojej kontrowersyjnej przeszłości. Choć zdaje sobie sprawę z błędów jakie popełniła, to zaznaczyła, że gdyby nie wulgarne opowieści w social mediach i nakręcanie na siebie uwagi, nie byłaby w tym miejscu, w którym jest dziś.
Musiałam dostać po dupie, żeby wiedzieć, jaką drogą chcę iść. Nie wiem, co powiedziałabym młodej Marcie. Może bym jej wpie*doliła. Sama dolewałam wtedy oliwy do ognia. Hejt mnie motywował, żeby ludzi jeszcze bardziej denerwować. Były kontrowersyjne skandale z udziałem influencerek, które wkładały sobie piloty w różne miejsca. Po tygodniu nikt o tym nie mówi. Trafiłam na dobry okres, kiedy polski internet był zaściankowy. Wykorzystałam to! Gdyby nie to, nie byłoby mnie tutaj.