Marta Linkiewicz znana jest głównie z medialnych walk w federacji Fame MMA. Początki jej kariery polegały jednak na dokumentowaniu w mediach społecznościowych suto zakrapianych imprez. W kreowaniu "patocontentu" pomagała jej ówczesna przyjaciółka - Gloria Cichocka. Nic nie trwa wiecznie - również bliska relacja celebrytek, której zakończenie odbiło się szerokim echem.
ZOBACZ: Glorianka podsumowuje przyjaźń z Martą Linkiewicz: "Toksyczna relacja, TYLKO IMPREZOWAŁYŚMY"
Propozycja walki z Esmeraldą Godlewską była dla Linkiewicz prawdziwym przełomem. Celebrytka porzuciła na dobre imprezowy tryb życia, w pełni poświęcając się treningom. Wielka przemiana okazała się też początkiem końca przyjaźni z Glorianka, która w tamtym momencie nie potrafiła odstawić używek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć od konfliktu Marty i Glorii minęło już sporo czasu, panie wciąż żywią do siebie uraz. Linkiewicz powróciła do tematu byłej BFF przy okazji nagrywania filmu na kanał Maszy Graczykowskiej, którego założeniem było delektowanie się sushi i obgadywanie znanych znajomych. Gdy padło pytanie o Glorię, Marta postanowiła odnieść się do instagramowej narracji eks przyjaciółki, która stawia ją w złym świetle.
Ona za każdym razem, jak opowiadała na Instastory o swoich terapiach, to podawała przykład swoich złych, toksycznych znajomych. Ja bardzo długo to tolerowałam, więc nie widzę problemu, aby teraz powiedzieć, co o niej sądzę - zaczęła Linkiewicz.
Następnie wróciła pamięcią do czasu, gdy obie były uzależnione od alkoholu, imprez i narkotyków. Przemiana Marty i rezygnacja z dotychczasowych rozrywek nie spodobały się Gloriance, która - jak twierdzi Linkiewicz - odrzucała propozycje zmiany trybu życia.
Zaczęłam trenować i z dnia na dzień przestałam imprezować. Jej to nie odpowiadało, zaczęła się awanturować, miała wyrzuty o to, że nie pójdę z nią zjeść, napić się. Mówiłam jej zawsze, żeby też poszła ze mną na siłownię, że sobie na pewno poradzi i też dostanie jakąś walkę. Nie mam do niej żalu, bo ona była tak bardzo wje*ana w to wszystko. Po prostu z dnia na dzień urwałyśmy kontakt - wyznała.
ZOBACZ TEŻ: Marta Linkiewicz czyta Pudelka i uderza w Gloriankę: "Jedyną TOKSYCZNĄ OSOBĄ w naszej relacji byłaś ty!"
Linkiewicz wspomniała też sytuację, gdy próbowała odbudować relację z Glorianką, zapraszając ją na festiwalowy wyjazd.
Jechałam na Opener'a z moją przyjaciółką Anią. Wiedziałam, że Gloria bardzo chciała tam jechać, ale nie miała z kim, było mi jej szkoda, więc ją zabrałyśmy. My nie piłyśmy i Gloria nie mogła tego przeboleć, więc następnego dnia rano po prostu spakowała się i wyszła.
Ten moment okazał się jednak przełomem dla Glorii, która rozpoczęła terapię i odstawiła używki na bok. Linkiewicz zaznaczyła, że cieszyła ją decyzja byłej przyjaciółki. Dodała, że nie rozumie, dlaczego jest przedstawiana przez nią jako ta "toksyczna i zła", mimo że próbowała jej pomóc. Odniosła się również do słynnej kradzieży futra, którego nadal nie odzyskała, a całą relację z Glorianką podsumowała: to było takie zje*ane.
Nie podoba mi się to, że ona przedstawia mnie jako tą złą, toksyczną osobę w tych swoich wywodach instagramowych. Chciałam jej pomóc, a czuję się, jakbym to ja ściągała ją na dno. Nie wiem, może to jest według niej najlepsza wersja dla ludzi z Instagrama - wyznała zniesmaczona.