Marta Linkiewicz zyskała popularność po tym, jak w 2015 roku opublikowała na Snapchacie opowieść o seksualnych podbojach z muzykami grupy Rae Sremmurd. Teraz porzuciła imprezowy styl życia na rzecz treningów MMA.
Influencerka relacjonuje swoje życie w mediach społecznościowych, gdzie nie boi się eksponować umięśnionej sylwetki na zdjęciach w bikini.
ZOBACZ: Naturalna Marta Linkiewicz zajeżdża swoim różowym mercedesem za 130 TYSIĘCY do salonu piękności
Marta Linkiewicz o OnlyFans
We wtorek Marta Linkiewicz, nadając prosto z lotniska, odpowiadała na serię pytań i odpowiedzi na Instagramie. Jedno z nich dotyczyło OnlyFans.
Będzie niebieska platforma? - zapytała jedna z obserwujących ją osób.
Influencerka nagrała relację z wyczerpującą odpowiedzią, w której mówi wprost, dlaczego nie zamierza zakładać ponownie profilu.
Nigdy nie wrócę do tej platformy, uważam, że to uwłaczające. I nie wyobrażam sobie sprzedawać zdjęć swojej kuciapy albo cycków za pieniądze obcym ludziom. Never. Ja lubię wysyłać nudesy, jak mam faceta, to co innego. Ale tak, żeby sprzedawać się? To nie - skomentowała.
Linkiewicz przypomniała też, że na początku istnienia OnlyFans w Polsce miała tam konto. Zdradziła, ile wtedy zarobiła. Choć jak mówi, nie był to jej pomysł, tylko odpowiedź na propozycję.
Ktoś mi zaproponował stworzenie tam konta, i mówię "dobra, czemu nie?". (...) W pierwszy miesiąc zarobiłam około 200 tysięcy na tej platformie, ponieważ ludzie byli ciekawi, co tam zobaczą. A raczej chcieli zobaczyć mnie nago. Szybko, zarobiłam te pieniądze, ale po kilku miesiącach zysk spadł tak, że zamknęłam to konto - zdradziła.
Dalej Linkiewicz wyjaśnia czemu, jej zdaniem, profil nie cieszył się dużą popularnością.
Ja tam nie wrzucałam żadnych roznegliżowanych zdjęć, a ludzi wcale nie obchodziło, co robię albo co jem. Prawda jest taka, że jeśli chcesz zarabiać na tej platformie, to musisz się rozbierać - wyjaśniła.
ZOBACZ: Marta Linkiewicz już nie płacze po rozstaniu: "Najlepiej zapomnieć o facecie z NOWYM FACETEM"