Od momentu pamiętnej szarpaniny w klatce z Esmeraldą Godlewską Marta Linkiewicz poprzysięgła sobie, że już nigdy nie wystąpi na Fame MMA w tak opłakanej formie. Trzeba przyznać, że ulubienica polskiej młodzieży stanęła na wysokości zadania, ponieważ dziś niemal nie przypomina siebie sprzed jeszcze kilku miesięcy i w pełni poświęca się przygotowaniom do bijatyki z Luxrią Astaroth (vel Zusje), która zaplanowana jest na koniec marca.
Oddając się rygorystycznym ćwiczeniom w tak dużym stopniu, Marta zaryzykowała jednak odizolowanie sporej części swojej ponad milionowej grupy fanów, która doceniła ją przede wszystkim za niewyparzony język i niekończące się ciągi alkoholowe. Linkiewicz postanowiła w końcu zaadresować coraz częściej padające pod adresem jej osoby pretensje w serii nagrań stworzonych przy okazji swoich 23. urodzin.
Aktualnie trenuję sztuki walki. Jestem spokojniejsza, bardziej zdyscyplinowana, staram się panować nad swoimi emocjami. Cały swój czas, całą swoją energię, wszystko poświęcam treningom. Skupiam się na tym, żeby wygrać swoją walkę. Jeśli ktoś nie potrafi tego uszanować, że mam jakiś cel i do niego dążę, to może wyp****alać - pozdrowiła nieco bardziej krytycznych miłośników swojej działalności.
Marta zaznaczyła także, że nie zamierza jednak występować w oktagonie do końca swojej kariery i nie wyklucza, że w przyszłości wróci do tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli "walenia wódy od rana do nocy".
Oczywiście, że przez całe życie nie będę się nap****alać w Fame MMA, ale aktualnie to robię i chcę się na tym skupić, nie imprezuję, mogę być nudna, w sumie to mam to w d*pie. "Please, shut the f*ck up your ryj", bo teraz gram o duże pieniądze, jakby też jestem człowiekiem i dalej jestem Linki Master, też myślę o tym, czy dalej nie polecieć potem na przykład do jakiegoś Miami na walenie wódy od rana do nocy - wyjawiła na Instagramie.
W rzadko spotykanym w jej przypadku momencie słabości influencerka przyznała też, że zwyczajnie czuje na sobie presję otoczenia i zależy jej na tym, żeby zaprezentować światu możliwie jak najlepszą stronę samej siebie.
Musicie mi uwierzyć na słowo, że jak nie będę pod presją k*rwa żadnej walki na Fame MMA i nie będę myśleć o tym k*rwa, że tą walką będzie żyć cała Polska przez następne dwa miesiące, to na pewno zrobi się k*rwa weselej, bo aktualnie zap****alam k*rwa jak wół i chcę się pokazać z jak najlepszej strony.
Również tęsknicie za nieco bardziej imprezową wersję Marty? Czy może trzymacie kciuki, aby jej transformacja okazała się permanentna?