Od imprezy w autokarze zespołu Rae Sremmurd, dzięki której Marta Linkiewicz zyskała rozgłos, minęło już prawie siedem lat. Przez ten czas Marta podsycała skandale wokół siebie oraz nie stroniła od imprez i alkoholu. Zmiana w Linkiewicz zaczęła się od momentu udziału w Fame MMA. Od tego czasu celebrytka przeszła długą i pełną wyrzeczeń drogę. Co rzadkie w show biznesie, dziś celebrytka nie wypiera się tego, co zrobiła i opowiada o cenie, jaką za jej wygłup zapłaciła cała rodzina.
Zobacz: Marta Linkiewicz o swojej przeszłości: "Gdybym spotkała młodą Martę, WPIE*DOLIŁABYM JEJ" (WIDEO)
Po dawnej Marcie Linkiewicz zostały już tylko artykuły na Pudelku. Dziś celebrytka regularnie trenuje do walk w oktagonie, ograniczyła spożywanie alkoholu oraz imprezowanie do białego rana. Dla tych, którzy kojarzą Linkimaster z początków kariery, jej wyznania w rozmowie z Pudelkiem mogą wydać się szokujące. Celebrytka opowiedziała, na co wydała pierwsze pieniądze zarobione na Fame MMA oraz dlaczego wycofała się z show biznesu.
Za pierwszą wypłatę zrobiłam sobie zęby, poszło na to z 20 tysięcy. Mama powiedziała, że przez moje zachowanie nie zapłaci mi za aparat na zęby. Nie to nie, sama sobie zarobię. Teraz inwestuję pieniądze, odkładając je na lokatę. Życie jest piękne. Pieniądze sobie są i leżą.
Linkiewicz nie tylko unika celebryckich ścianek, ale również opowiada o plusach życia w trzeźwości.
Nie lubię mieć kaca, źle się na nim czuję. Wracam wtedy wspomnieniami do tego, jak było kiedyś i mam lęki. Lubię życie na trzeźwo. Ludzie, którzy piją alkohol od weekendu do weekendu, to patola - oceniła.
W rozmowie z Pudelkiem opowiedziała również o powrocie na terapię oraz... dlaczego współczuje Annie Lewandowskiej. Zobaczcie sami. Zakoczeni?