Kwestia szczepień przeciwko covid-19 wciąż wywołuje w naszym kraju wiele emocji. Choć wiele autorytetów medycznych przekonuje, że to jedyny skuteczny sposób w walce z pandemią, nie brakuje osób podążających za spiskowymi teoriami. Wśród celebrytów antyszczepionkowe nastroje udzieliły się m.in. Edycie Górniak.
Nieoczekiwanie głos w tej sprawie zabrała Marta Manowska. Gwiazda TVP właśnie wróciła z wakacji w Grecji i postanowiła podzielić się ze swoimi fanami gorzką refleksją.
Żaden temat nie wzbudza ostatnio tylu emocji, ile temat szczepień. Niestety negatywnych, kiedy dwie strony dosłownie opluwają się wzajemnie. Czy pogodziliśmy się z tym, że dla wielu osób życie pandemii diametralnie się zmieniło? Ile osób straciło swych bliskich, dobytek życia, pozostało z niczym lub dużym ubytkiem społecznym, psychicznym - zauważa Manowska.
Dalej prowadząca "Rolnik szuka żony" zwraca uwagę na poważne konsekwencje, jakie konieczność izolacji spowodowała choćby u młodych osób.
Ze skutkami psychologicznymi pandemii będziemy zmagać się latami, a przecież ona się nie skończyła - zaznacza. Młodzi ludzie, żyjący w odosobnieniu, na zdalnym nauczaniu, z luką społeczną - przecież nasze charaktery wykuwały się nie tylko w szkole, ale i poza nią - w sporach i konfrontacji szlifowały się nasze osobowości. Ile rodzin, rozdzielonych związków, w różnych krajach, z blokadą i bez możliwości spotkania się. Tych przykładów można by mnożyć w nieskończoność. Wysiłek służby zdrowia. Nadludzki. I próba. Nie życia w strachu. Próba powrotu do choćby namiastki normalnego funkcjonowania - pisze.
Manowska odniosła się także do własnych doświadczeń.
I moje życie w zeszłym roku zatrzymało się. Życie dzielimy już na to przed pandemią i po. Ja na wolontariacie przez 6 tygodni rozwoziłam posiłki, bo nie mogłam już wytrzymać w bezczynności. Próba powrotu do wspólnych świąt, dni, podróżowania, oglądania świata, więzi międzyludzkich, miłości. Szczepienie to, jak grzmią lekarze, walczący na pierwszym froncie, nasz obowiązek wobec ludzkości. Bez tego nie wrócimy do normalności - przekonuje.
Dalej Manowska zwraca uwagę na inny problem - bezczynność państw i jednostek wobec postępujących zmian klimatycznych.
Piszę to dzień po powrocie z Grecji, gdzie groźba pożarów sprawia, że każdego dnia ziemia polewana jest z helikopterów wodą, a w każdym miejscu zabezpieczane jest miejsce dla strażaków. Pisze to, zbierając w drodze na plażę śmieci - butelki, od których spłonąć może cała wyspa. To także nasza odpowiedzialność. To już nie tylko sprawa jednostki - konkluduje.
Zgadzacie się z jej przemyśleniami?