Marta Żmuda Trzebiatowska to jedna z tych gwiazd, które mocno strzegą swojego życia prywatnego. Nic zatem dziwnego, że gdy pod koniec minionego roku pojawiły się informacje o jej drugiej ciąży, aktorka postanowiła ich po prostu nie komentować. Jedynym dowodem na jej błogosławiony stan był ciążowy brzuszek, który zaprezentowała na gali Orłów.
Niedawno informowaliśmy, że Marta Żmuda Trzebiatowska i jej partner Kamil Kula przywitali na świecie drugą pociechę. W maju fotoreporterom udało się przyłapać świeżo upieczonych rodziców i zapakowane w nosidełko maleństwo podczas opuszczania szpitala. Sama aktorka skomentowała ten fakt jedynie krótkim postem na Instagramie.
Choć Marta do tej pory jak ognia unikała rozprawiania o macierzyństwie w mediach, to postanowiła jednak zrobić wyjątek dla zaprzyjaźnionej dziennikarki Dzień Dobry TVN. We wtorek w śniadaniówce wyemitowano materiał, w którym aktorka opowiada o macierzyństwie i dbaniu o prywatność swoich pociech. Na początku rozmowy Żmuda Trzebiatowska wyjaśniła, jak czuje się w roli mamy, jednak szybko przeszła też do kwestii unikania pytań mediów o błogosławiony stan.
To jest jednak najważniejsza rola. Tak, jak ja faktycznie nie dzielę się bardzo szczegółami, nie dlatego, że nie chcę, bo mnie rozpiera radość i szczęście i chętnie bym się nimi podzieliła, ale ja myślę o tych młodych ludziach, którzy mają prawo do szczęśliwego beztroskiego dzieciństwa, a dla mnie takie dzieciństwo to jest dzieciństwo anonimowe. (...) Oczywiście nie umknęło to uwadze mediów, że drugi mały członek rodziny jest z nami, dlatego pozwoliłam sobie na taki króciutki post. Niektórzy fani nie wiedzieli, że jestem w ciąży, ale to cudownie. To jest dla mnie taka intymna sfera życia, którą lubię zachować tylko dla siebie - stwierdziła.
Aktorka powiedziała też kilka słów o swoim podejściu do macierzyństwa. Jak sama twierdzi, stara się nie być dla siebie zbyt surowa.
Bycie mamą za pierwszym razem jest bardziej stresujące niż za tym drugim razem. Na pewno jest więcej luzu we mnie, ale na pewno popełniam też mnóstwo błędów i daję sobie na to przyzwolenie. Myślę sobie, że nikt nie jest idealny i z żadnego podręcznika nie da się nauczyć bycia mamą czy tatą - powiedziała.
Na koniec rozmowy padło też pytanie o to, co jest dla niej najpiękniejsze w tym wyjątkowym czasie.
Chyba obecność. To, że mam tyle czasu, że ten cały świat zwolnił jednak i można być uważnym. Można być, po prostu - skwitowała.
Słuszne podejście do sprawy?