Martyna Kondratowicz była jedną z najbardziej charyzmatycznych uczestniczek pierwszej edycji Hotelu Paradise. Była prezenterka ESKA TV skutecznie podtrzymuje zainteresowanie swoją osobą, pozując topless na tle obrazów sakralnych i reklamując luksusowe wibratory. Sekspozytywna influencerka oznajmiła też ostatnio, że ostrzyknęła sobie punkt G kwasem hialuronowym, by cieszyć się jeszcze bardziej intensywnymi orgazmami.
Zobacz też: Frywolna Martyna Kondratowicz zachwala "ZASTRZYK ORGAZMU": "Zmieniło mi się odczuwanie!"
Jak pewnie już zauważyliście, Kondratowicz nie uznaje tematów tabu i równie chętnie co o seksie, opowiada o swojej metamorfozie. Celebrytka przyznała, że miała operację piersi i "poprawiła" sobie nos. Chętnie poddaje się też zabiegom w klinikach medycyny "estetycznej". Okazuje się, że Martyna zmieniła się tak bardzo, że może mieć problemy z załatwianiem biurowych spraw oraz (jak wnioskujemy) kontrolą na lotnisku. Celebrytka nie wygląda już bowiem jak na zdjęciu w dokumencie tożsamości.
Opowiem wam bardzo śmieszną anegdotę, która dzisiaj zrobiła mi dzień. Załatwiałam sprawę urzędową i pokazałam pani jako dowód tożsamości moje prawo jazdy. Pani urzędniczka stwierdziła, że osoba na zdjęciu, a osoba, która stała przed nią, to zupełnie dwie inne osoby - zdradziła rozbawiona na Instagramie.
Zobacz też: Martyna Kondratowicz pręży nagą pierś na tle Jezusa i Maryi. Internauci: "NIESMACZNE"
Influencerka postanowiła pokazać swoim fanom, jak wyglądała przed tym, gdy wkroczyła do świata show biznesu. "Chyba za długo nad książkami siedziałam" - napisała pod jedną z fotek ze szkolnych lat.
Posiedzielibyście z Martyną Kondratowicz w bibliotece?