Temat diety obecny jest w życiu celebrytek od zawsze. Występowanie przed kamerą obliguje prominentki do trzymania tzw. "michy" oraz regularnych ćwiczeń, aby przypadkiem nie podkopać starannie budowanego poczucia własnej wartości przez choćby jedno niekorzystne ujęcie. Świetnie wie o tym Martyna Wojciechowska, która głośno mówi o ciemnych stronach sławy i nie ukrywa, że życie na świeczniku wpędziło ją w kompleksy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z reporterem Pudelka, którą przeprowadzono podczas imprezy z okazji 15. urodzin programu "Kobieta na krańcu świata", dziennikarka rzuciła więcej światła na swoje podejście do dbania o zdrowie i formę. 49-latka przyznała, że to regularne ćwiczenia stanowią klucz do utrzymania dobrej kondycji i pięknej sylwetki.
Ja wychodzę z założenia, że życie jest po to, żeby żyć - stwierdziła. Więc oczywiście, że dbam o zbilansowaną dietę. Oczywiście, że trenuję. Jasne, że nie szaleję. Ale przede wszystkim odżywiam się zdrowo. Natomiast ja miałabym nie zjeść tortu urodzinowego? W trakcie świętowania 15. urodzin programu "Kobieta na krańcu świata"? Nie no, szanujmy się.
Istotny jest też w tym wypadku jadłospis. Celebrytka pamięta o odpowiednich nawykach żywieniowych i wzbogaca swoją dietę o niezbędne składniki odżywcze. Z uwagi na częste podróże nie zawsze jest jednak w stanie zdrowo się odżywiać. Gdy nasz reporter Cezary Wiśniewski zapytał celebrytkę, czy trzyma "okno żywieniowe", Martyna odparła:
Ja nie szaleję w żadną stronę. Jak jestem w Polsce i mogę rozsądnie wybierać, to w ogóle wykluczyłam mleko ze swojej diety i produkty mleczne, bo po prostu mi to nie służy. Staram się uważać z glutenem cukrem czy wysoko przetworzonym jedzeniem, ale to wszystko. Natomiast jak jadę na drugi koniec świata, nigdy nie odmawiam, kiedy na przykład ktoś mnie czymś częstuje. Dostajesz z reguły to, co jest najlepsze, bo dla gości jest to, co jest najlepsze, więc nie wypada odmówić. A po drugie tam na krańcach świata nie ma produktów wysokojakościowych i jeśli mam być szczera, jem co jest i cieszę się, że jest.
A Wy jakie macie sposoby na utrzymanie formy?