Od miesiąca tematem numer jeden w polskich mediach jest koronawirus i nic nie wskazuje na to, że na razie miałoby się coś w tej kwestii zmienić. W związku z postępującą błyskawicznie pandemią rząd co rusz wprowadza kolejne obostrzenia, które coraz bardziej dają się we znaki zmęczonym ciągłym siedzeniem w domu obywatelom. Negatywne skutki obecnej sytuacji odczuwają także gwiazdy i celebryci, którzy zostali zmuszeni do przełożenia swoich "secret projectów" na bliżej nieokreślony termin.
Tegoroczna pandemia zbiegła się w czasie z 10. rocznicą katastrofy smoleńskiej. W związku z licznymi ograniczeniami wielu zastanawiało się, jak rząd postanowi zorganizować obchody. Niestety, jak się okazało, zdecydowano najwyraźniej przymknąć oko na obostrzenia. Śledząc relację z wydarzenia, ciężko było dostrzec kogokolwiek, kto zaopatrzyłby się w maseczkę czy rękawiczki. Nie kryć swojego niezadowolenia z powodu zaistniałej sytuacji postanowiła między innymi naczelna internetowa komentatorka, Karolina Korwin Piotrowska.
W najnowszym wywiadzie do kwestii katastrofy i tragicznie zmarłej prezydenckiej pary odniosła się Maryla Rodowicz. Artystka postanowiła podzielić się swoimi odczuciami względem Kaczyńskich:
Prezydent Lech Kaczyński to był uroczy, porządny i dobry człowiek, a pani Maria była cudowną, radosną kobietą, była przeuroczą osobą - wyznała w rozmowie z Marcinem Cejrowskim podczas programu Kwarantanna-live.
Podczas wywiadu 74-latka wspomniała anegdotkę ze spotkania z pierwszą damą:
Było spotkanie z wykonawcami w Belwederze z Panią Marią. Podeszła do mnie i pyta, czy mogę zaśpiewać w koncercie "Ja to mam szczęście". Powiedziałam, że oczywiście, że tak, ale mam przydzieloną piosenkę "Przybyli ułani pod okienko". Ona mówi: "Kto tu jest szefem?!". Wskazałam na jednego pana, podeszła do niego i mówi: "Proszę pana, czy może pani Maryla zaśpiewać "Ja to mam szczęście"? Co miał powiedzieć? Powiedział, że oczywiście, nie ma sprawy. No, i zaśpiewałam.
Rodowicz wróciła wspomnienia także do uroczystego koncertu ku pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, który miał miejsce w praskiej Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego:
To było takie przeżycie dla mnie... Spytano mnie, czy zaśpiewam "Konie" Wysockiego z polskim tekstem... Ten tekst jest taki wstrząsający: "Dajcie pożyć konie, dajcie. Dajcie dożyć". Głos mi grzązł w gardle, bardzo się wzruszałam i z trudem dokończyłam tę piosenkę - wspomina wokalistka.