Pandemia koronawirusa niewątpliwie odcisnęła swoje piętno na naszej codzienności. Na trudną sytuację finansową z powodu obostrzeń narzekają nie tylko "zwykli" ludzie, lecz także gwiazdy, które od tygodni żalą się na kiepskie perspektywy zawodowe. Do tego grona należała też Maryla Rodowicz, która wyznała swego czasu, że sama też ma problem z rachunkami.
Zobacz: Maryla Rodowicz łączy się w bólu z niepracującymi muzykami: "TEŻ MAM PROBLEMY Z RACHUNKAMI"
Wyznanie piosenkarki wywołało niemałe poruszenie i szybko pojawiła się lawina komentarzy na temat tego, że jej los jest nieporównywalnie lepszy niż osób, które z dnia na dzień zostały bez środków do życia. Ona sama twierdziła jednak, że odłożone pieniądze kiedyś się skończą i patrzy teraz w przyszłość z dużym niepokojem.
Okazuje się jednak, że sytuacja chyba nie jest tak zła, jak można było przypuszczać. Teraz Maryla Rodowicz zgodziła się bowiem na rozmowę z dziennikarzem Dzień dobry TVN Mateuszem Hładkim, który przeprowadził z nią wywiad w domowym zaciszu. Maryla spotkała się z nim w swoim okazałym ogrodzie, który jest częścią jej domu w Konstancinie.
Ten ogród jest na równi z domem, także mieszkam bardzo blisko ziemi. Sam dom jest z 1904 albo 1905 roku. Był jednym z pierwszych domów w Konstancie. To było moje marzenie od lat, żeby tu zamieszkać. W końcu się spełniło - zaczęła rozmowę.
Kolejnym punktem było pytanie o to, czy pociechy planują dla niej jakąś niespodziankę z okazji Dnia Matki. Maryla twierdzi jednak, że jej dzieci mieszkają w różnych częściach kraju, dlatego spotkanie w rodzinnym gronie może być trudne do zrealizowania.
Może mnie odwiedzą. Dwójka moich starszych dzieci mieszka w Krakowie, mają tam swoje zajęcia. Tylko najmłodszy Jędrek w Warszawie, więc on jest u mnie najczęściej. Cała trójka była u mnie na Wielkanoc. Nie wiem, czy złamaliśmy przepisy, czy nie. Obżeraliśmy się, ponieważ wszystkie moje dzieci bardzo dobrze gotują - twierdzi.
W trakcie rozmowy Maryla przywołała też temat nowej diety, którą stosuje podobno od tygodnia. Piosenkarka przeszła na dietę keto, w ramach której je podobno tłuste żeberka, boczek i karkówkę. Jak sama mówi, jej nowe nawyki żywieniowe budzą co prawda zdziwienie wśród niektórych znajomych, jednak pragnie w ten sposób zrzucić 10 kilogramów.
Jestem na diecie od tygodnia. Dieta keto, czyli tłusta dieta. Nie wolno jeść chudo, trzeba tłusto. Nie można spożywać węglowodanów, owoców. Można warzywa, ale też nie wszystkie. Mam taką panią w sklepie mięsnym i jak robiłam zakupy na tydzień, gdy zaczynałam tę dietę, była bardzo zdziwiona. Gdy wymieniałam: "Poproszę tłustą karkówkę, tłuste żeberka wieprzowe wędzone, tłusty boczek", zapytała, czy to jest jakaś dieta, więc odpowiedziałam, że tak. Ile kilogramów chciałabym schudnąć? Dychę - mówi.
Oprócz tego dowiadujemy się, że w przypadku Maryli pandemia koronawirusa ma jednak swoje dobre strony. Choć jeszcze niedawno żaliła się, że nie ma za co żyć, to dziś okres społecznej uważa za "uroczy czas".
Radzę sobie coraz lepiej i nie wiem, czy chciałabym już wyjść z domu do pracy. Z jednej strony brakuje mi koncertów, a z drugiej strony jakie to miłe lenistwo: ran wypić kawkę, przeczytać wiadomości, posnuć się po domu, usiąść na tarasie. To jest uroczy czas - dumała rozmarzona.
Nadążacie?