Maryla Rodowicz jest jedną z największych gwiazd polskiej piosenki. Przez kilkadziesiąt lat obecności na scenie miała okazję współpracować z wieloma muzykami. Wśród nich był Zenek Martyniuk, z którym Maryla wystąpiła na jednym z sylwestrów. Spotkała ją wówczas za to krytyka, której Rodowicz kompletnie nie rozumie.
Nie uważam, żeby zaśpiewanie z artystą disco polo było czymś godnym potępienia, natomiast o 12 w nocy dostałam SMS-a od kolegi z branży o takiej treści: "Życzę zdrowia, bo talent poszedł..." - wyznała w najnowszym wywiadzie w programie "Taka jak Ty".
Rodowicz nie ukrywa jednak, że nie ma zbyt dobrego zdania o muzyce "lekkiej, łatwej i przyjemnej".
Wiadomo, że branża jest podzielona - tak jak Polska - i disco polo jest uznawane za jakiś taki gatunek bardziej prymitywny, co jest prawdą, bo oni te produkcje mają naprawdę na niskim poziomie, bo wszystkie te utwory są podobne jeden do drugiego. Jakby zaśpiewali jeden po drugim, to mógłby to być jeden numer, ale jest na to odbiorca. Nasza branża jest trudna i każdy orze, jak może - komentuje Maryla.
Skoro już mowa o wspólnych występach z innymi artystami, Maryla nie wszystkie kooperacje wspomina dobrze. W wywiadzie poruszyła wątek współpracy z Beatą Kozidrak i Edytą Górniak na koncercie, który dały przed laty na wrocławskim rynku. Rodowicz ujawnia, że "koleżanki" zachowały się nieprofesjonalnie.
To nie był przyjacielski występ. Przede wszystkim one nie przychodziły na próby muzyczne. Tylko ja przychodziłam na próby. Adam Sztaba siedział przy klawiszach i mówił: "No odwołujemy próbę" - żali się piosenkarka.
A gdzie była Edyta? A Beata? - dopytywał Mateusz Szymkowiak.
Nie wiem - odparła Maryla.
A Wy jak myślicie, gdzie wtedy były?
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!