Maryla Rodowicz to jedna z kultowych artystek na polskiej estradzie. Co ciekawe, 75-latkę chciano nawet wysłać na tegoroczną Eurowizję, jednak diwa podobno "nie była zainteresowana" propozycją TVP.
Ostatnio Rodowicz udzieliła wywiadu w ramach cyklu Wywiadówka ukazującego się na blogu Anny Lewandowskiej. Tematem rozmowy piosenkarki i trenerki było macierzyństwo. Na początku Maryla opowiedziała więc, jak wspomina moment, w którym dowiedziała się, że zostanie mamą.
Dwójki pierwszych dzieci nie planowałam. Jak dowiedziałam się, że jestem w pierwszej ciąży, to był szok. Przyjechała do mnie moja mama, a ja powiedziałam jej o tym na ulicy - do dziś pamiętam dokładnie w którym miejscu - i zaczęłam płakać. Ona też zaczęła płakać, tyle że ze szczęścia. Ja byłam przerażona. (...) - wraca pamięcią do czasów, gdy na świecie miał pojawić się jej syn Jan i ujawnia, że przed zostaniem mamą niezbyt lubiła dzieci:
Zanim zaszłam w pierwszą ciążę, nie przepadałam za dziećmi. Nie rozumiałam zachwytu nad nimi i tego zjawiska, że idzie matka z wózkiem i wszyscy się nachylają i cmokają nad bobasem. A potem... Pamiętam, że wracałam ze Stanów Zjednoczonych, będąc już w ciąży, i nagle byłam tak wrażliwa na płacz dzieci, że mi łzy leciały. Zaczęłam na nie zupełnie inaczej reagować. Macierzyństwo sprawiło, że miałam dużo więcej empatii, a moje dzieci stały się dla mnie najważniejsze - wyznaje.
Wokalistka zdradziła też, że pierwsze dziecko wydała na świat siłami natury, czego nie wspomina najlepiej:
Jaśka rodziłam 17 godzin. Przyszedł do mnie położnik, na co ja: "Błagam, niech mnie Pan rozetnie!" Poklepał mnie po nodze i powiedział: "Urodzimy dołem". Myślałam sobie: "Urodzimy? Kto urodzi? Daj Pan spokój!" - czytamy na blog Lewej.
Maryla wyznała, że mimo bycia aktywną zawodowo mamą, każdą pociechę karmiła piersią:
Wszystkie dzieci karmiłam piersią, minimum pół roku każde. Pamiętam, że grałam koncerty, patrzę, a ja mam cały kostium mokry. Ręcznie to mleko odciągałam - wspomina i przyznaje, że jak większość znanych mam korzystała z pomocy opiekunki:
Miałam opiekunkę,18-letnią dziewczynę z Mazur, która spędziła z nami 13 lat. To były czasy, kiedy bardzo trudno było znaleźć nianię, ja miałam szczęście. Krysia zaczynała u mnie jako młoda dziewczyna. Jak zaszłam w drugą ciążę, to zaczęła płakać: "Chcecie mnie znowu zatrzymać!" Wiedziała już, że zostanie, że mnie nie zostawi, była bardzo oddana swojej pracy i bardzo związana z dziećmi. (...) - czytamy.
Rodowicz wspomina, że wynikająca z zawodu artystki częsta rozłąka z dziećmi nie należała do najłatwiejszych:
Pamiętam dramatyczne sytuacje. Jak miałam jechać w trasę, a mój syn stawał w drzwiach i była histeria, że mnie nie wypuści. Nie można go było oderwać od tych drzwi, rzucał się na ziemię, serce się łamało… - wspomina i jednocześnie przekonuje, że mimo iż godzenie wychowywania pociech z karierą zawodową było trudnym zadaniem, nigdy nie chciała zrezygnować z pracy:
Nie miałam takich myśli. Poza tym moje dzieci do dziś twierdzą, że byłam i jestem wspaniałą matką. Są ze mną bardzo związane. Robiłam karierę, ale kiedy byłam z nimi, to oddawałam im się w stu procentach.
75-latka opisała macierzyństwo jako "największe szczęście, jakie ją w życiu spotkało" i opisała siebie jako mamę "wyrozumiałą i rozpieszczającą":
Uważam, że dzieci trzeba rozpieszczać, przytulać i trzeba im dogadzać. Tak robię do dziś, mimo że Jasiek ma 42 lata, Kasia - 39, a Jędrek - 34 - zapewnia, ubolewając nad brakiem wnuków:
Nie jestem babcią, a bardzo bym chciała i boleję, że żadne z moich dzieci nie chce mieć dzieci. Namawiam córkę, ale jest ciężko. Z kolei jeden z synów pyta, po co jeszcze jedno dziecko, jeszcze jeden człowiek na tej planecie, skoro jest przeludnienie i kiepska sytuacja klimatyczna? Takie tłumaczenie. Ale mam jeszcze nadzieję, że przypadkiem się coś urodzi - mówi Lewandowskiej piosenkarka.
Trzymacie kciuki za to, by Maryla "przypadkiem" została babcią?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!