Nie byłoby Sylwestra, gdyby nie było Maryli Rodowicz. Tradycyjnie 31 grudnia weteranka polskiej sceny muzycznej daje popis, o którym rozpisują się później media. Tak było i w tym roku. Jak się okazało, jedna z trzech założonych przez Marylę tego wieczoru kreacji ozdobiona była dosyć nietypowymi wzorami.
Co roku też w mediach spekuluje się o zarobkach sylwestrowych gwiazd oraz o pieniądzach, jakie przeznaczają na swoje stylizacje. Jak donosił "Super Express", w tym roku Maryla Rodowicz miała wydać około 50 tysięcy złotych. Tyle samo podobno wydał też Zenon Martyniuk, który lubi jeździć po garnitury nawet do Brukseli.
Jak udało nam się ustalić u osoby związanej z TVP , Maryla Rodowicz za swój występ mogła liczyć na gażę w wysokości 100 złotych. Artystka z jakiegoś powodu jednak próbuje zaprzeczyć temu faktowi.
Oświadczam, że z nikim nie rozmawiałam, ani ja, ani menadżer na temat honorarium sylwestrowego. Te wszystkie informacje, które się ukazują w internecie są wyssane z brudnego palca. Nie rozmawiałam również ani ja, ani stylistka Ania Zeman na temat kosztów związanych z moimi tegorocznymi kostiumami. Wszystkie informacje są wymyślone i nieprawdziwe - ogłosiła, taktownie nie pisząc jednak, ile faktycznie mogła wydać na sylwestrowe kreacje, w tym suknię z waginami...
Myślicie, że to celowy ruch, by nie drażnić jeszcze bardziej byłego męża?
Kuba Wojewódzki ma obsesję na punkcie Pudelka? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!