Maryla Rodowicz od lat jest ikoną polskiej sceny muzycznej i dostarcza Polakom rozrywkę w wielu formach. Niektórzy fani komentują żartobliwie, że piosenkarka pojawia się na scenie 31 grudnia i znika tuż po północy, by za rok powtórzyć zabieg i wrócić w tę jedną magiczną noc.
Zobacz: Maryla Rodowicz "nawija" w #Hot16Challenge: "Riposta ostra jak OSTRY CIEŃ MGŁY, ale nie kwękam"
Rzeczywiście, Rodowicz nie koncertuje już tak często, jak kiedyś, a na co dzień jest uwikłana w sądowe przepychanki z byłym mężem - Andrzejem Dużyńskim. Przedmiotem ich sporu jest m.in. dom w Konstancinie, którego utrzymanie kosztuje Marylę ponoć 20 tysięcy złotych miesięcznie. Andrzej nie zgodził się na jego sprzedaż, więc do porozumienia próbują dojść na sali sądowej.
Przypomnijmy: Panterkowa Maryla Rodowicz obdarowuje sama siebie różami i liliami po rozprawie rozwodowej (ZDJĘCIA)
Zobacz też: Maryla Rodowicz łączy się w bólu z niepracującymi muzykami: "TEŻ MAM PROBLEMY Z RACHUNKAMI"
Artystka mimo rozwodu nie może jednak narzekać na samotność. Jej towarzyszami są bowiem aż trzy koty - Leszek i Kazimierz rasy maine coon oraz Sasha - kot syberyjski. Okazuje się, że ikona wymyśliła niecodzienny sposób na wspólne spędzanie czasu z pupilami. Maryla postanowiła nauczyć swoje koty... języków obcych.
Bardzo lubię mówić po rosyjsku, a nie mam z kim, więc rozmawiam z kotami - oznajmiła piosenkarka w rozmowie z Super Expressem. Mówię do nich w różnych językach. Ostatnio uczę je bułgarskiego.
Rodowicz zdradziła też, jak udaje jej się zachęcać zwierzaki do rozwijania umiejętności językowych.
Zawsze jak idę do kuchni, one biegną za mną, bo myślą, że dostaną michę. Wykorzystuję to i mówię do nich po rosyjsku albo bułgarsku. Siedzą i słuchają, co ja do nich mówię - oznajmiła.
Za pilną naukę koty są ponoć nagradzane smakołykami i zabawkami.
Myślicie, że Leszek, Kazimierz i Sasha doceniają jej zaangażowanie w ich edukację?