Pierwszy odcinek polskiej edycji szumnie zapowiadanego formatu Mask Singer już za nami. Program podbił w ostatnich latach serca publiczności na całym świecie. Niewątpliwie stacja TVN liczyła, że zdoła powielić ten sukces także na polskiej ziemi. Polacy są jednak wyjątkowo nieprzewidywalni, jeśli chodzi o telewizyjne upodobania. Na ten moment nie da się tak naprawdę przewidzieć, jakie rezultaty przyniosą starania producentów, więc pozostaje nam posiłkować się znalezionymi w mediach społecznościowych komentarzami. Póki co na wielki hit raczej się nie zapowiada...
Zobacz: "Mask Singer". Premiera nowego show TVN już w sobotę! Zobaczcie fragment pierwszego odcinka (WIDEO)
W pierwszym odcinku mogliśmy oglądać wokalne starcia sześciu gwiazd, których tożsamości zostały ukryte pod pięknie wykonanymi kostiumami. Dopiero w momencie eliminacji gwiazda ujawnia przed kamerami swoje oblicze. Starania śmiałków ocenia jury w składzie Kuba Wojewódzki, Julia Kamińska, Joanna Trzepiecińska oraz Kacper Ruciński.
To właśnie poczynania tej czwórki stanowiły dla widzów największy problem. Na pierwszy rzut oka widać było, że jury nie zdążyło jeszcze wypracować między sobą odpowiedniej dynamiki, a ich żarty często spotykały się z mieszaną reakcją. Wnioskując po wpisach na Instagramie, w sposób szczególny nie spodobały się wypowiedzi Julii Kamińskiej, która, oceniając występy, parokrotnie poczyniła nawiązania do wydarzeń polskiej sceny politycznej.
Kamińska oceniła na przykład, że za maską Słońca musi kryć się Ivan Komarenko, po tym jak uczestnik stwierdził, że "jako słońce szczepić się nie musi". Równie niezręcznie zrobiło się przy ocenianiu Monstera, który wystąpił z piosenką Sex Bomb. Kamińska stwierdziła z przekąsem, że "pod kostiumem nie może schowany być nikt z Ordo Iuris, bo zbyt swobodnie mówi o swojej seksualności". Tęczowy kostium potwora był za to według niej wskazówką do orientacji psychoseksualnej gwiazdy - jurorka obstawiła więc ostatecznie, że ma tu do czynienia z Andrzejem Piasecznym.
Przez Kamińską nie da się oglądać tego programu. Te jej głupie aluzje polityczne psują całą atmosferę. Człowiek chce od tego odpocząć, obejrzeć program rozrywkowy, a tak Kamińska sili się na pseudo zabawne i błyskotliwe uwagi - pisali na Instagramie rozczarowani internauci;
Ale to jury to porażka;
Piszcie, co chcecie, ten program… d*py nie urywa i tyle w temacie;
Niestety reakcje jury i denne komentarze zmusiły mnie do zmiany kanału - z cała sympatia do TVN nie da się tego oglądać. Julia i Kuba sztuczni aż robi się słabo. Wolałam po raz 20. obejrzeć powtórkę "Poranka kojota" niż dokończyć "Mask Singer";
Przypomnijmy: Julia Kamińska zdradza, jak tożsamość uczestników "Mask Singer" jest ukrywana przed jurorami na planie (WIDEO)
Oberwało się też samemu formatowi programu, który zdaniem niektórych uwłacza inteligencji polskiej widowni.
Zbliżamy się do poziomu tandetnych japońskich programów rozrywkowych klasy "zgadnij czyj to pierd po zapachu". Sztuczność śmiechów jury… aż zęby bolą, jak się na to patrzy. Przełączyłem po 10 minutach;
Głosy w internecie nie były jednak wyłącznie negatywne. Część komentujących deklarowała otwarcie, że z programem spędziła bardzo przyjemne 1,5 godziny.
Wyjdę na przekór komentującym i powiem, że mi się ten program podoba;
A mi się podobało… ludzie, wyluzujcie, naprawdę…;
Mi się program podobał, na wesoło, pośmiałam się, luz i dystans. Więcej radości i śmiechu niż narzekania i wiecznego oceniania;
Pod koniec w wyniku eliminacji z programem musiał pożegnać się gwiazdor przebrany za tort. Okazało się, że był to aktor Mateusz Banasiuk, wieloletni partner Magdaleny Boczarskiej.
Jak u Was wrażenia po seansie? Planujecie oglądać drugi odcinek w przyszłą sobotę?