MasterChef do tej pory raczej nie należał do programów, które budziły ogromne emocje wśród widzów. Sytuacja zmieniła się tydzień temu, gdy uczestnikom formatu kazano gotować konkursowe dania w 40-stopniowym upale. W wyniku ekstremalnych warunków jeden z kucharzy stracił przytomność i właśnie przez to odpadł z programu. Jurorzy tłumaczyli to tym, że nie wydał dań, więc nie mogli ocenić jego pracy.
Ósma edycja polskiego MasterChefa wciąż nie przestaje zaskakiwać widzów. W najnowszym odcinku show o miejsce w finale walczyli Grzegorz Zawierucha, brat aktora z nowego filmu Tarantino, Marlena Cichocka, Anna Łempicka oraz Magdalena Waś. Po pierwszej rundzie do ścisłej czołówki przeszła ostatnia z wymienionych, która powaliła jurorów swoją interpretacją meksykańskiej kuchni.
Pozostała czwórka musiała ponownie zmierzyć się w kuchni, a jurorzy wielokrotnie przypominali, że walczą o miejsce w finale programu. Mimo że ostatecznie wszyscy przygotowali swoje dania i byli już praktycznie gotowi do ich zaprezentowania, to chwilę później na planie rozpętała się... burza. Zgodnie ze słowami jurorów, dania uczestników dosłownie utonęły w strugach deszczu i nie byli w stanie ich spróbować.
Z tego powodu Michel Moran ogłosił, że tym razem o zwycięstwo w programie zawalczą aż 4 osoby. Takie rozwiązanie wyjątkowo nie spodobało się widzom, którzy wyrazili swoją dezaprobatę poprzez dziesiątki krytycznych komentarzy na fanpage'u programu. Wielu z nich wytyka produkcji, że zanim spadł deszcz, wystarczyło przecież zabrać dania uczestników z planu i ocenić je gdzie indziej.
"Ja nie wiem, czy ktoś nie potrafi przewidzieć tego, że za chwilę może być burza? Chyba po niebie to powinno być widoczne, można było wziąć potrawy uczestników i oceniać je w innym miejscu."
"To jest kpina, a nie program kulinarny! Skoro zawodników eliminuje lub kwalifikuje do finału meksykańska pogoda, to po co płacicie jurorom?!"
"To program o pogodzie czy gotowaniu?"
Nie zabrakło też głosów, że zeszłotygodniowa eliminacja Tomasza Komendy budzi teraz jeszcze większy niesmak.
"Z powodu upału odpada Mariusz. Z powodu ulewy wszyscy pozostali wchodzą do finału..."
"Pogoda jednego wyeliminowała, innej osobie, która miała słabszy dzień, pogoda dała finał. Szkoda na ten program czasu i atłasu"
"Przecież nie wydali swoich dań - tak samo jak Mariusz. Powody te same - pogoda. Gdzie więc jest konsekwencja?!"
I pomyśleć, że jeszcze do niedawna to specyficzne wyznania jurorów programu budziły większe kontrowersje niż poczynania uczestników... Spodziewaliście się takiego finału?