W ostatnich tygodniach w polskich mediach nie brakowało niespodziewanych zmian personalnych. Najgłośniej mówiło się rzecz jasna o kolejnych odejściach dziennikarzy radiowej Trójki. W obliczu afery ze znikającą Listą Przebojów ze stacją rozstali się m.in. Marek Niedźwiecki, Piotr Kaczkowski oraz Piotr Metz.
Przypomnijmy: Kazik Staszewski komentuje aferę w radiowej Trójce: "Nie potrzebuję poparcia. Nie czuję się ofiarą czegokolwiek"
Fala zmian nie ominęła również branży telewizyjnej. W sobotni wieczór okazało się, że Polsat zakończył współpracę z Mateuszem Borkiem.target="_blank"> Jeden z najbardziej znanych polskich komentatorów sportowych był związany z telewizją przez przeszło 20 lat. Tak długi staż nie przeszkodził jednak władzom stacji w zakończeniu współpracy.
Jak przyznał Borek, informację o zwolnieniu otrzymał 21 kwietnia za pośrednictwem... listu poleconego, który z kolei odebrał tydzień później.
Oficjalnie mogę powiedzieć, że otrzymałem wypowiedzenie z pracy, datowane na 29 lutego (...) Potwierdziłem, że podpisuję się pod tym zwolnieniem z pracy, natomiast generalnie mam troszeczkę inną optykę na sposób zwolnienia - wyznał Borek w trakcie internetowego programu Kanał Sportowy.
Zawsze Polsat będę traktował jako swój dom, jestem wdzięczny za szansę, za zrealizowanie pasji, za wolność słowa i treści. Spotkałem wielu fajnych ludzi, także kilku niefajnych, którym może za bardzo zaufałem - dodał dziennikarz.
Zobacz również: Kuba Strzyczkowski mianowany nowym dyrektorem Trójki!
Borek uważa, że decyzja władz Polsatu mogła być spowodowana jego zaangażowaniem w prowadzenie programu internetowego. Komentator zapewnił jednak, że nie zapomniał poinformować stacji o nowym zawodowym projekcie.
Dostaliśmy z Tomkiem Smokowskim od naszych przełożonych zgodę na uczestnictwo w Kanale Sportowym. I na antenie Stanu Futbolu obwieściliśmy światu, że startujemy z projektem internetowym. Nie jesteśmy ani upośledzeni, ani idiotami, ani nie mamy demencji starczej, mimo że jesteśmy już kawałek od 18. roku życia. Nigdy by nam nie przyszło do głowy, żeby obwieszczać światu jakikolwiek projekt, gdybyśmy nie mieli zgody na ten projekt, jeszcze dziękując publicznie tym wszystkim, którzy są nad nami w hierarchii, że się zgodzili i rozumieli komplementarność internetu i telewizji. I tego się trzymam, zupełnie spokojnie, bez emocji - zapewnił Borek.
W rozmowie ze współprowadzącym program Michałem Polem dziennikarz podkreślił również, że nie planuje podjąć próby wyjaśnienia okoliczności zwolnienia.
Nazywam się Mateusz Borek i pracowałem w tej firmie 20 lat. Ta firma była dla mnie moim domem. Czy ty sobie wyobrażasz, że ja się będę z kimś kłócił o datę i o różnicę 50 dni? Ja bym się sam upokorzył takim podejściem - stwierdził.
Będziecie tęsknić za Mateuszem Borkiem?
Zobacz również: Borek zdradził kulisy urodzin Lewandowskich. "Kiedyś Ania nie umiała nawet ZUPY UGOTOWAĆ"