Mateusz Damięcki to jeden z najpopularniejszych i, jak twierdzą niektórzy, najprzystojniejszych polskich aktorów. Pochodzi z artystycznej rodziny, w której wiele osób związanych było właśnie z tym zawodem. Jak się okazuje, w dzieciństwie przysporzyło mu to sporo problemów.
Czytaj także: Mateusz Damięcki sympatycznie o spotkaniu z Marcinem Dubielem: "Byłem zmęczony nim, tym, jak się wypowiada i CO MA W GŁOWIE"
Damięcki, o którym jest teraz głośno za sprawą roli w "Furiozie", w rozmowie z Żurnalistą wrócił wspomnieniami do czasów dzieciństwa i młodości. Podczas wywiadu wyznał, że nie miał dobrych relacji z rówieśnikami. Szczególnie traumatyczne wspomnienia są związane z udziałem w obozach sportowych.
Czytaj także: Mateusz Damięcki odpowiada internautce ZGORSZONEJ wyznaniem, że "wyczuł coś na jądrze" (FOTO)
Koledzy przywiązywali mnie do kaloryferów albo napiep*ali wrzątkiem ze szlaufa na obozach kondycyjnych z pływania - powiedział aktor.
Spowodowane było to nietypowymi metodami szkoleniowymi stosowanymi przez trenera.
Zawsze dopływałem ostatni, a nasz trener stosował tzw. odpowiedzialność zbiorową. Jak mieliśmy do przepłynięcia pięć kilometrów i ja miałem jeszcze 600 m do przepłynięcia, a wszyscy koledzy już dopłynęli, to później trzeba było się wyżyć na koledze, który dopływał ostatni - dodał Damięcki.
Aktor stwierdził również, że wiele sytuacji z dzieciństwa spowodowanych było pochodzeniem z rodziny aktorskiej. Jak tłumaczy, posiadał nazwisko, a nie imię. Wie, że brakowało mu asertywności.
Jak mi ktoś coś mówił, to ja się uśmiechałem i mówiłem: "tak, tak to prawda". Nie było we mnie chęci riposty błyskawicznej po to, żeby się wszyscy odpiep*yli i zwrócili na mnie uwagę - mówił.
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!