Filip Chajzer nie ma najłatwiejszego początku roku w "Dzień dobry TVN". Najpierw popisał się przy okazji rozmowy o Stevenie Tylerze, gdy Mateusz Hładki opowiedział swoim rozmówcom - Filipowi i Małgorzacie Ohme - że lider zespołu Aerosmith został oskarżony o napaść seksualną na nieletnią w latach 70. Chajzer bez ogródek wypalił: "Teraz? Przypomniała sobie?". Słowa te nie spodobały się jego koleżance z programu, bo od razu zareagowała, tłumacząc, że "czasem ofiara jest pod wpływem traumy".
Wkrótce okazało się jednak, że wpadka Chajzera była tylko początkiem nieszczęśliwych zdarzeń na kanapach śniadaniówki. We wtorkowym wydaniu prezenter nieoczekiwanie przerwał pracę i opuścił studio "Dzień dobry TVN". Małgorzata Ohme natychmiast pospieszyła z wyjaśnieniami, mówiąc, że "Filip źle się poczuł, bo od rana miał kontuzję". Na wizji zastąpili go więc Mateusz Hładki i Robert Stockinger.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chajzer również postanowił opowiedzieć, co wyeliminowało go z dalszego prowadzenia programu. Okazało się, że nadepnął na kieliszek, który pozostawił poprzedniego wieczora obok łóżka. Odłamki zraniły go w nogę i polała się krew. Filip wyjaśnił, że sam starał się opatrzyć nogę, bo rezygnacja z prowadzenia programu nie wchodziła w grę. Niestety okazało się, że jego prowizoryczny opatrunek nie wytrzymał, a Chajzer musiał udać się do lekarza.
Sytuacja wygląda tak, że wczoraj wieczorem nalałem sobie kieliszek białego wina. Zamiast odłożyć go na szafkę przy łóżku, zostawiłem go na podłodze i o piątej rano, gdy zadzwonił budzik, po prostu na niego nadepnąłem. Krew się lała, cała noga poharatana. Próbowałem to opatrzyć, bo jestem profesjonalistą i nie wyobrażam sobie, żebym nie pojawił się w studiu "Dzień Dobry TVN". Niestety z każdą minutą prowadzenia programu czułem się gorzej. Krew lała się z buta - opowiadał w rozmowie z Pudelkiem.
Mateusz Hładki, który we wtorkowy poranek zastąpił prezentera w "Dzień dobry TVN", opowiedział, jak teraz czuje się Chajzer i wspomniał o tym, że tuż przed tym, jak opuścił program, ból dawał się we znaki, a Filip nie był już w stanie skupić się na rozmowie.
Filip jest w dobrym stanie, chociaż rano naprawdę nie było mu łatwo, był bardzo dzielny, ponieważ on już do pracy przyszedł z kontuzją, której nabawił się w domu, ale ponieważ jest profesjonalistą, to uznał, że jednak da radę i poprowadzi ten program. Ale z każdą kolejną minutą, godziną programu był coraz słabszy. Ten ból tak bardzo dawał się we znaki, że on nie był w stanie skupić się na rozmowie. Prowadzenie tego programu to jest trzy i pół godziny na żywo, to wymaga ogromnego skupienia, świetnego przygotowania. Przygotowany był, ale ten ból sprawiał, że coraz trudniej było mu się skupić na prowadzeniu - opowiadał w rozmowie z Jastrząb Post.
O lepszym samopoczuciu Filipa opowiedział również Krzysztof Skórzyński, który przyznał, że SMS-ował z kolegą, który miał zapewnić go, że "wszystko jest już ok".
Odetchnęliście z ulgą?